Bodajże w maju wpadłam na zabawę u Kicikicitaty, w której tematem był trzmiel. Uwielbiam te owady i mam ich w swoim ogrodzie całe mnóstwo, dlatego też bardzo chciałam się przyłączyć do zabawy. I wiecie co? Czas uciekł mi między palcami, dosłownie. Ostatnio moje życie tak pędzi, że zastanawiam się czy zdążę je przeżyć. ;)
Wczoraj sobie o moim postanowieniu przypomniałam, a tu okazało się, że właśnie dziś jest finisz zabawy. Już miałam zrezygnować, bo planowałam piękną, dopracowaną akwarelę, ale wieczorem postanowiłam zrobić chociaż rysunek ołówkiem. Oto rezultat tych nocnych gryzmołów (to dobre określenie).
Pomagał mi syn, konstruktywną krytyką. :) Dzięki niemu rysunek prezentuje się dużo lepiej, chociaż zdaję sobie sprawę, że nie dopracowałam wielu szczegółów. Dlatego obiecuję sobie, że jednak powstanie wymarzona akwarela.
Na tym zdjęciu się wzorowałam.
Nie wiem czy jeszcze zdążę, ale dołączam do zabawy "Trzmiel nie bąk" u Izy.
Nie zdążyłam oprawić i powiesić rysunku, ale zrobię to i pokażę na blogu. Wówczas powstanie dłuższy post na temat tych cudownych owadów, tymczasem lecę do pracy, a Was serdecznie pozdrawiam,
Edyta