Trzmiela szkic, nie bąka ;)
Bodajże w maju wpadłam na zabawę u Kicikicitaty, w której tematem był trzmiel. Uwielbiam te owady i mam ich w swoim ogrodzie całe mnóstwo, dlatego też bardzo chciałam się przyłączyć do zabawy. I wiecie co? Czas uciekł mi między palcami, dosłownie. Ostatnio moje życie tak pędzi, że zastanawiam się czy zdążę je przeżyć. ;)
Wczoraj sobie o moim postanowieniu przypomniałam, a tu okazało się, że właśnie dziś jest finisz zabawy. Już miałam zrezygnować, bo planowałam piękną, dopracowaną akwarelę, ale wieczorem postanowiłam zrobić chociaż rysunek ołówkiem. Oto rezultat tych nocnych gryzmołów (to dobre określenie).
Pomagał mi syn, konstruktywną krytyką. :) Dzięki niemu rysunek prezentuje się dużo lepiej, chociaż zdaję sobie sprawę, że nie dopracowałam wielu szczegółów. Dlatego obiecuję sobie, że jednak powstanie wymarzona akwarela.
Na tym zdjęciu się wzorowałam.
Nie wiem czy jeszcze zdążę, ale dołączam do zabawy "Trzmiel nie bąk" u Izy.
Nie zdążyłam oprawić i powiesić rysunku, ale zrobię to i pokażę na blogu. Wówczas powstanie dłuższy post na temat tych cudownych owadów, tymczasem lecę do pracy, a Was serdecznie pozdrawiam,
Edyta
Edyta bardzo mi miło, że dołączyłaś do zabawy i do mojej galerii trafił Twój piękny rysunek. Trzmiel jak żywy:))) Wspaniale rysujesz i malujesz, już od dłuższego czasu podziwiam. Też lubię te owady i uwielbiam obserwować, jak buczą nad kwiatami w ogródku.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam - trzmiela zabieram do galerii.
:)
Dziękuję! Jesteś bardzo, bardzo miła. :) Lubię rysować i malować, ale tak mało mam na te zajęcia czasu. Od ostatniej pracy do trzmiela minęło wiele miesięcy... Dziękuję też za zabawę, zmobilizowała mnie do wzięcia ołówka do ręki. Czekam na kolejne wyzwania. :)
UsuńTrzmiel jak żywy. 🙂 Od dłuższego czasu mam ochotę zapisać się na lekcje malowania. Podobają mi się akwarele. Może wiesz gdzie mogłabym się udać? Żeby to były zajęcia dla dzieci, ani dla zdających na ASP.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Widzę jak pięknie malujesz, te ostatnie biurka są zachwycające! Dawno temu byłam na jakiś zajęciach w Warszawie, ale nie pamiętam gdzie, no i nie bardzo mi się podobało, więc i tak nie ma co polecać.
UsuńZginęło "nie". Żeby to nie były zajęcia dla dzieci itd.
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam wszystkie zapylacze ;) szkoda ze u mnie na wiosce jest ich juz tak malo w porownaniu do cieplych dni sprzed lat. Podobaja mi sie akcje domkow dla zapylaczy. W parku obok domu postawili kilka. Cudny ten Twoj rysunek. Czekam na akwarelke ;)
OdpowiedzUsuń