Chodzi lisek koło....
Za mną pracowity tydzień, więc dziś rano z przykrością uświadomiłam sobie, że nic wciągu niego nie narysowałam. Może pamiętacie, że moje tegoroczne, noworoczne postanowienie brzmiało, że będę robić to, co sprawia mi przyjemność i chociaż jedną rzecz w tygodniu narysuję. Usiadłam więc do biurka i zaczęłam rysować.
Nie minęła godzina, a ja miałam kolejne zwierzątko do kolekcji, tym razem to lisek, bez ręki i nogi, a nawet uszu :).
Zawisnął nad sofą w salonie. Muszę wreszcie zająć się tworzeniem domowej galerii, bo coraz więcej mam tych rysunków i ustawiam je to tu, to tam :)
Przy okazji zaprezentuje Wam mój nowy dywanik.
Pomału salon się zmienia, ale jeszcze daleka droga przede mną.
Jednak już teraz nie zapominam o dekoracjach zwłaszcza tych kwiatowych. Tulipany nie są drogie, a od razu milej się robi, gdy salon zakwita.
Nie minęła godzina, a ja miałam kolejne zwierzątko do kolekcji, tym razem to lisek, bez ręki i nogi, a nawet uszu :).
Lubię proste rysunki, bo efekt jest bardzo szybki. Teraz została tylko oprawa, znalazłam starą ramkę, przemalowałam ją i oto jest. Może odrobinę zbyt toporna dla tego rysunku, ale innej nie miałam.
Przy okazji zaprezentuje Wam mój nowy dywanik.
Pomału salon się zmienia, ale jeszcze daleka droga przede mną.
Jednak już teraz nie zapominam o dekoracjach zwłaszcza tych kwiatowych. Tulipany nie są drogie, a od razu milej się robi, gdy salon zakwita.
Pozdrawiam serdecznie,
Edyta