Taką nagrodę przygotowałam

Taką nagrodę przygotowałam

Nagroda, która powędrowała do Pauliny z blogu paulapearls.blogspot.com wyglądała tak:




A składały się na nią dwie świece zapachowe, cukierniczka, pudełko z dziewczynką i serwetki. Teraz mogę już przyznać, że do końca nie wiedziałam co znajdzie się w paczuszce. Najpierw chciałam poznać zwycięzcę i jak tylko wylosowałam Paulinę to przeczytałam jej blog niemal w całości. Dowiedziałam się, że ma małą, uroczą córeczkę i lubi białe naczynia, więc prezent przygotowałam tak, aby obie miały z niego radość. Mam nadzieję, że mi się udało.
To tyle na dziś. Wspomnę tylko, że udało mi się wybrać do Poznania na Arenę Design i w tym roku młodzi projektanci mnie nie zawiedli. Mam nadzieję ,że niedługo uda mi się wrzucić kilka fotek tam zrobionych.

Pozdrawiam,
Edyta
Witaminy w środku zimy

Witaminy w środku zimy

Jak je zdobyć? To nie jest proste, bo nie mamy dostępu do świeżych warzyw i owoców. Co prawda w sklepach można kopić ogórki, pomidory, rzodkiewki itp., ale nie są tak zdrowe, jak latem.
Jak ja sobie radzę? Dziś opowiem o śniadaniu.
Tak wygląda:


Codziennie rano gotuję sobie kaszę jaglaną lub płatki ryżowe (naprzemiennie) na mleku sojowym. Wybrałam płatki błyskawiczne, bo nie mam rano czasu na długie przygotowania posiłku. Do nich dorzucam pestki i suszone oraz mrożone owoce (dzięki temu zaraz po ugotowaniu mogę jeść - gorące mleko szybko stygnie pod wpływem mrożonki). Na sok pomarańczowy pozwalam sobie tylko w weekendy, bo wyciskam go sama, więc w tygodniu nie ma na to szans :(
Przyjrzyjcie się dokładnie co jem:

Soja (w postaci napoju) - zawiera witaminy z grupy B, potas, żelazo, magnez, fosfor i wapń. Pomaga w profilaktyce nowotworowej oraz obniża cholesterol, a do tego jest niezastąpiona w okresie menopauzy.
wapń - 16 mg
żelazo - 0,41 mg
magnez - 13 mg
fosfor - 24 mg
potas - 153 mg
sód - 1 mg
cynk - 0,14 mg

http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/truskawki-dobre-dla-zdrowia-i-urody-jakie-witaminy-mineraly-zawieraja-_36662.htSoja (w postaci napoju) - zawiera witaminy z grupy B, potas, żelazo, magnez, fosfor i wapń. Pomaga w profilaktyce nowotworowej oraz obniża cholesterol, a do tego jest niezastąpiona w okresie menopauzy. 
Płatki jaglane – witamina E, żelazo, potas, magnez, wapń i fosfor.
Płatki ryżowe – witaminy B1, B2, PP, żelazo, wapń.
Pestki dyni - Zawierają witaminy B1, B2, B3 i B9, mangan, magnez, fosfor, cynk oraz żelazo. Pomagają m.in. w walce z pasożytami.
Słonecznik - to aminokwasy i nienasycone kwasy tłuszczowe, witamina E, witaminy z grupy B oraz A i D oraz cynk, żelazo, potas i wapń.
Jagody goji – witaminy C, B2, wapń, potas, żelazo, cynk, selen.
Żurawina - witamina C, B1 i B2, wapń, fosfor, miedź i jod. Wspomaga m.in. pracę nerek
Morele -  witaminy B, C, PP, żelazo, wapń, fosforu.
Borówki amerykańskie - witaminy C, A, B, PP, selen, cynk, miedź i mangan.
Truskawki - witaminy C, E, A i wszystkie z grupy B, wapń, żelazo, magnez, fosfor, potas, sód, cynk. 

Wygląda na to, że zjadam bombę witaminową i mineralną, niestety to nie do końca prawda. Tylko świeże owoce i warzywa są tak bogate w witaminy i minerały. Suszenie, mrożenie, przechowywanie pozbawia je znacznej części tych wartości. Do tego dochodzą konserwanty, środki antyzbrylające, cukier, wszystko co producenci dokładają do suszonych owoców. Niestety w tym roku muszę się na nie godzić, ale w przyszłym mam zamiar dostępne w Polsce owoce samodzielnie ususzyć. 
W poprzednie lato udało mi się natomiast zamrozić truskawki, jagody, maliny, borówki amerykańskie i inne owoce. Cieszę się, że to zrobiłam, bo wiem, że są zdrowsze (i były tańsze) od tych kupionych w sklepach teraz. Niestety i tak owoce tracą podczas pierwszych tygodni od zamrożenia wiele witamin (podobno truskawki w pierwszych dwóch tygodniach aż 20%). Dlatego z niedoborami witamin trzeba sobie radzić również w pozostałej części dnia. Jak? To już historia na inny post.

Dziś jeszcze troszkę horroru. Wiecie co mnie strasznie przeraża? Leży w pracowni płaskie i ciemne, ma białe plamy, jak wielkie ślepia wpatrzone we mnie...
To...


Tak, tak kawałek bawełny, który z własnej i nieprzymuszonej woli nabyłam. I chociaż sam w sobie jest uroczy, myśl, że będę musiała coś z niego uszyć napawa mnie przerażeniem.
Zgrozo, co ja zrobiłam?! Przecież ja wcale, a wcale nie mam zdolności krawieckich. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym sobie i temu pięknemu kawałkowi tkaniny nie zrobiła krzywdy. 

Na koniec zapraszam na popołudniowy spacer.


 Więcej TU

Pozdrawiam, 
Edyta
Wyniki candy

Wyniki candy

Panie i Panowie w zimowym candy w Pracowni Jabłoniee zwyciężczynią zostaje:



nr 38 czyli Paulapearls z blogu paulapearls.blogspot.com/

GRATULUJĘ!
i poproszę o kontakt na jabloniee@gmail.com

Co będzie nagrodą zobaczycie jak paczuszka dojdzie do adresatki.

Pozostałym bardzo dziękuję za zabawę :)

Pozdrawiam,
Edyta
Metamorfoza szafki, czyli kropki górą!

Metamorfoza szafki, czyli kropki górą!

Wczoraj na stronie inspiracji pokazywałam kilka ciekawych aranżacji z wykorzystaniem motywu kropek, a dziś chciałam zaprezentować jak sama je wykorzystałam. Oto mój nowy regał, który docelowo będzie stał w kąciku z biurkiem.


Pierwotnie kropeczki miały być na jasnoszarym tle, taki wzór znalazłam na stronie internetowej jednego z hipermarketów budowlanych. Niestety w sklepie stacjonarnym okazało się, że szary to w rzeczywistości brązowy. Trochę się wahałam, w końcu kupiłam taki jak był. W rezultacie nie jestem do końca zadowolona, ale jak zastawię regał segregatorami, które mam zamiar pomalować na biało efekt będzie lepszy.
Drugi zawód sprawiły mi farby. Wybrałam kredowe, bo słyszałam o nich dużo dobrego -  łatwo się nimi maluje, dobrze kryją, więc są wydajne. Malowałam nimi pierwszy raz i może coś źle zrobiłam, ale bardzo źle pokrywały beżową powierzchnię, musiałam położyć trzy warstwy, a i tak efekt nie jest w 100 % zadowalający. W rezultacie zużyłam ok. 60% litrowej puszki, czyli koszt malowania to ok. 60 zł, do tego wosk - dwie warstwy (ok 15 zł). Samo malowanie pochłonęło 75 zł, więc pewnie lepiej byłoby kupić nowy regał. Gdyby nie fakt, że z tym jest związana pewna historia i jest on z moją rodziną już prawie 18 lat.
Regał był częścią meblościanki i przed metamorfozą wyglądał tak (jeszcze wcześniej miał opuszczany barek):


Przypomnę - teraz wygląda tak:


Do farb kredowych jeszcze wrócę, może wybiorę się na jakiś kursik, aby zobaczyć jaki błąd popełniłam...
Może Wy macie jakieś doświadczenia - proszę podzielcie się nimi. 
Na pewno w moich zmaganiach z meblami wykorzystywać będę naklejki i folię na meble, bardzo łatwo się je przykleja a efekt jest natychmiastowy.
I jak się Wam podobają moje kropeczki?

Kochani, dziś o 12-tej w nocy mija termin zapisywania się na moje candy TU, zapraszam wszystkich spóźnialskich, prezent jest już przygotowany :)

Pozdrawiam,
Edyta

Nie daj się zaszufladkować, czyli kolorowego domu ciąg dalszy

Nie daj się zaszufladkować, czyli kolorowego domu ciąg dalszy

Często szufladkują nas inni, ale czasami robimy to sami.


Ja na ten przykład wmówiłam sobie, że lubię monochromatyczne wnętrza. Góra trzy kolory i to w podobnej tonacji albo z tej samej palety - to był szczyt jaki byłam wstanie znieść. Ale jeśli kolorowe są tylko dodatki to czemu nie spróbować trochę poszaleć z kolorem, choćby sezonowo?
Więc barwnych szaleństw ciąg dalszy :)





Odrobina koloru, dobra muzyka, ciekawa lektura, dużo światła i wszystkie smutki uciekają gdzie pieprz rośnie. :)
Kolorową lampkę zrobiłam w pięć minut. Użyłam szklanego wazonu, kolorowych, drewnianych wiórków i lampek choinkowych. Lampki z wiórkami włożyłam do wazonu i lampka gotowa.

 

I tak wyszłam szuflady, podobnie jak moja kocica. I Was zachęcam do tego samego - wyjdźcie ze swoich szuflad.


Niestety wieści z pracowni są wciąż te same. Ponieważ znów zostałam poproszona o pudełko z dziewczynką, zrobiłam sobie malutki zapas, tak przy okazji.






Mam nadzieję, że przetrwaliście tą moją dziewczęcą twórczość.

Przypominam, że to już ostatni tydzień mojej zabawy , w której być może będzie można wygrać coś kolorowego :)

Pozdrawiam,
Edyta
Kolory życia i mieszkania

Kolory życia i mieszkania

Tak jakoś jestem skonstruowana, że strasznie źle na mnie wpływa zimowa aura. Brak słońca, otaczająca szarość, zwłaszcza obenej zimy bez śniegu...
I tak od późnej jesieni robię wszystko co w mojej mocy, aby nie poddać się smutkowi. Wszędzie wokół palę lampy, świeczki i wszystko co się da (w pracy to mnie nawet ofukano za oślepianie :), kupuję kwiaty, słucham muzyki.
Niestety jakby wszystko się uparło, żeby mnie przygnieść: wieści z kraju i ze świata, ciągłe choróbska, problemy w pracy. I już, już miałam ulec tej beznadziei, gdy weszłam na blog Green Canoe (reklamować nie muszę, bo pewnie wszyscy świetnie ją znacie) i przeczytałam (w wielkim skrócie), że sami kreujemy przestrzeń wokół siebie. To my jesteśmy odpowiedzialni za swoje szczęście lub go brak. Tworzymy swoje własne "piękne obrazki", które wywołują nasz uśmiech oraz tych których spotykamy. Nie wiem czy Asia właśnie to chciała napisać, czy tylko ja tak odebrałam jej post, ale jestem jej wdzięczna za przypomnienie tego co przecież i tak wszyscy wiemy, ale czasem jakoś nam to umyka.
Pozytywne myślenie spowodowało, że zapragnęłam "pomalować swój świat", a właściwie dodać mu odrobinę kolorów. Najpierw poszukałam inspiracji w internecie (możecie obejrzeć je TU). Niestety jeszcze nie mam odwagi, aż tak szaleć z barwami, ale na dobry początek zmieniłam wstążeczki na świecznikach, wygrzebałam seledynowego ptaszka i różowe osłonki na doniczki.


Oczywiście kupiłam nowe kwiatki, tym razem szafirki.





Wróciłam też do kolorowych prac.


Mam jeszcze kilka pomysłów na barwne akcenty w moim M, ale o tym już w przyszłym tygodniu.

Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo uśmiechu,

Edyta
Skrzynia ciąg dalszy

Skrzynia ciąg dalszy

Wczoraj pisałam o skrzynkach, co można z nich zrobić, jak wykorzystać. Dziś pokażę wam jak ozdobiłam skrzynkę po przesyłce reklamowej. Miała ona wytłoczone napisy, które należało ukryć. Koleżanka dla której skrzynkę zdobiłam, bardzo chciała, żeby nie była ona malowana, miała zostać drewniana. Musiałam więc tak zamaskować napisy (znajdujące się na wieku i na przedniej ścianie), aby nie malować całości. Wyszło tak.




Napisy kryje warstwa masy szpachlowej, odrobina farby oraz relief. Ciekawych tego jak go zrobiłam odsyłam do kursu z podobnym motywem  TU .

Pozdrawiam,
Edyta
Noworoczne porządki blogowe i drewno w moim domu

Noworoczne porządki blogowe i drewno w moim domu

To już 11 stycznia a jeszcze wciąż, czy to w realu czy na blogosferze, świat kręci się wokół podsumowań starego i planów, marzeń na nowy rok. Tak już jest, że z początkiem stycznia mamy motywację do tego aby dokonywać zmian. I chociaż podsumowania nie zrobiłam, obietnic sobie i innym na nowy rok składać nie będę, to jednak postanowiłam coś zmienić - bloga.
Oprócz dotychczasowych stron (głównej i kursów) pojawiły się dwie nowe: zdjęcia i inspiracje. Na tej pierwszej (TU) postanowiłam wstawiać zrobione przeze mnie foty, a druga będzie miała za zadanie inspirowanie was i mnie. Tutaj pojawiać się będą zdjęcia zrobione przeze mnie podczas wizyt na różnego rodzaju targach wnętrzarskich, festiwalach designu, showroomach itd. oraz inspirujące aranżacje z internetu. Mam nadzieję, że te zmiany sprawią, iż chętniej będziecie u mnie gościć. :)
Na stronie (blogu) z inspiracjami pisałam trochę o drewnie, które kocham z całych sił. Właśnie dlatego ciągle z różnych wycieczek, tych dalekich i tych zupełnie bliskich, przynoszę pnie, konary, gałęzie i gałązki. Niektóre z nich po prostu sobie u mnie leżą w roli dekoracji, a co do niektórych mam inne plany... Na razie wygląda to tak:







Naprzynosiłam tego całe mnóstwo, konary



gałęzie


gałązki.

 
Przynoszę ja i moja rodzina. Te dwa krążki przynieśli mi synowie. Starszy wypalił napis i podarował nam (mnie i mężowi) na rocznicę ślubu :)


Jak widzicie materiału mam dużo, teraz czas zacząć coś z tego robić, macie jakieś pomysły?

Czekam na propozycje.

Pozdrawiam,

Edyta

PS. Pamiętajcie o candy TU

Jeszcze raz dużo światła i słodyczy na Nowy Rok! Czyli pokój w świetle i candy

Jeszcze raz dużo światła i słodyczy na Nowy Rok! Czyli pokój w świetle i candy

I znów jak co roku światło zwyciężyło mrok, dzień góruje nad nocą :) Niestety wciąż brakuje słońca. Przynajmniej mi go bardzo brakuje. Przed zimową depresją każdy broni się jak może. Ja wszędzie mam pozapalane lampki, lampeczki, świece, a ostatnio nawet lampę naftową, starą z oznakami wieku tu i ówdzie.





Marzy mi się jeszcze tylko ogień w kominku, ale to musi jeszcze chwilkę poczekać...
Zamiast tego nabyłam hiacynty. Zainspirowała mnie 



Co jeszcze może Wam poprawić nastrój w te ponure dni? Może słodycze? Tak cukier jest bardzo wskazany (na kalorie nie patrzcie, bo to cukier bez przykrych efektów ubocznych). Otóż na dobry początek roku chciałabym ogłosić candy niespodzinkę!
Co robić, mam nadzieję, wiecie, więc do dzieła :)
Baner do pobrania:


Osoby, które nie posiadają bloga proszę o pozostawienie namiaru do siebie.
Niespodziankę z przyczyn wiadomych wysyłam tylko do miejsc położonych w granicach Polski. 
Zabawa trwa do 8 lutego.

Copyright © Jabłoniee , Blogger