Cały dzień padało. Ciężkie chmury na niebie wisiały tak nisko, że miało się wrażenie jakby wdzierały się do głowy i psuły humor. Tak więc jak tylko wyjrzało słońce, z całą rodziną pojechaliśmy na spacer na pobliskie glinianki.
Widoki były przepiękne…
Podczas tej odprężającej chwili, z parkingu ukradziono nam….tablice rejestracyjne w samochodzie!
Trudno mi było uwierzyć, że takie rzeczy można ukraść, ale miejscowi policjanci sprawę przyjęli z należytym spokojem. Stwierdzili, że mieli już kilkadziesiąt takich zgłoszeń w tym miesiącu. Po prostu młodzież kraknie tablice, a potem jedzie na stację benzynową i kradnie paliwo na konto delikwenta, który do niedawna był właścicielem tablic.
No cóż są wakacje, każdy lubi sobie pojeździć.
Uziemniona z powodu braku zarejestrowanego pojazdu spędziłam weekend w domu. Wyszło mi to na dobre, bo pogoda była pod psem, więc wszelkie wojaże okazałyby się porażką, za to czas spędzony w domu zaowocował nowymi przedmiotami.
Oto jeden z nich:
Jak widać „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”