Powinnam czytać, czytać i czytać, a potem pisać, pisać i pisać. Tak więc czytam i piszę. Oj nie nie, nie myślcie, że jestem taka obowiązkowa…
Czytam i piszę nie to co powinnam i w ogóle robię wszystko, aby nie robić tego co powinnam. Nawet się rozchorowałam i zastanawiam się czy moja podświadomość nie chce uciec od tego co MUSZĘ zrobić. Niemniej jednak żaden ze mnie Freud, więc cóż ja tam wiem.W zeszłym tygodniu zrobiłam sobie przybornik do narzędzi używanych zwyczajowo w piśmiennictwie. To nic, że tych narzędzi nie używam (bo piszę na komputerze), ale zawsze trochę czasu straciłam na decu i odsunęłam pracę.
Muszę się jakoś zmobilizować, bo czas ucieka. Nawet krople deszczu, uderzające w okno dachowe, brzmią jak tykające wskazówki zegara.
Wstawiam tylko zdjęcia piórnika, wyłączam internet, aby mnie nie kusił i piszę…
Życzcie mi powodzenia i wytrwałości.
Śliczny przybornik zrobiłaś:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię cieplutko i życzę wytrwałości w postanowieniu oraz szybkiego powrotu do zdrowia:-)
ale slicznie ci to wyszlo
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam za miłe słowa:)
OdpowiedzUsuń