niedziela, 15 czerwca 2014

Letni czas

jest inny, więc inaczej chcę go spędzać. Obiecałam sobie, że systematycznie będę umieszczać wpisy, ale tak bardzo szkoda mi czasu na siedzenie przed komputerem. Poza tym latem niewiele robię rękodzieła, bo, właśnie tak, szkoda mi letniego czasu.
Jak go spędzam? Ci z Was, którzy już jakiś czas odwiedzają mój blog wiedzą, że jestem dozgonnie i szalenie zakochana w lesie, uwielbiam jego zapach, głosy, kolory, smaki... Jesienią jest najpiękniejszy, zimą otulony puchową kołderką rozbawia mnie widokiem psa goniącego śnieżki, wiosną najpiękniej śpiewa i pachnie, latem pysznie smakuje. Niestety latem rzadko w nim bywałam, bo komary skutecznie psuły moją radość, w tym roku znalazłam na nie sposób oto on, idealne połączenie: ROWER I LAS



Jeżdżę prawie codziennie więc na inne przyjemności nie mam już czasu. Tak więc musicie mi wybaczyć, ale przez nadchodzące dwa miesiące nie będę systematycznie umieszczać wpisów, w końcu wakacje trzeba mieć od wszystkiego, prawda?
A teraz inna obietnica, zmieniłam trochę filozofię życia, bo pracując ponad miarę w pewnym momencie straciłam kontrolę nad wszystkim. Czułam tylko zmęczenie i ogarniający mnie chaos. Więc oprócz sprawiania sobie małych przyjemności (jak np. jeżdżenie rowerem po lesie), postanowiłam uporządkować swoje życie i przestrzeń wokół siebie, oto jeden z elementów tych porządków: półeczki-organizery nad stołem do robótek, popularnie zwanym "dekupażowym".






Jeszcze nie wiem jak to wszystko zaaranżować ciągle coś zmieniam, ale już wiem jak to dobrze mieć wszystko pod ręką. Myślę, że półeczek stworzonych ze zwykłej skrzyneczki kupionej razem z mandarynkami (były pyszne:), będzie przybywać :)

Na pewno czytające mnie osoby tworzące cokolwiek przeżyły już szczery zachwyt innej osoby nad stworzonym przez siebie dziełem. I chociaż mój obrazek z fiołkami (na zdjęciu powyżej) żadnym tam dziełem nie jest, to widziałam jak bardzo spodobał się koleżance. Ponieważ sama czuję do niego sentyment (to pierwszy obrazek stworzony na zajęciach) postanowiłam namalować podobny, niemal bliźniaczy.


Teraz obie mamy fiołki :)

Na koniec zdjęcie, które wywołało ból mięśni na moim brzuchu, bo nie mogłam powstrzymać się od śmiechu :)) Oto moja dostojna, niezwykle zgrabna i urocza kocica :)


Mam nadzieję, że z uśmiechem na ustach dotarliście do końca, do zobaczenia... kiedyś, jak tylko zsiądę z roweru.

Pozdrawiam,
Edyta

niedziela, 1 czerwca 2014

Kwiatki na dzień matki, malowane misie dla dzieci i malowany storczyk

Powinnam zacząć od dzieci, bo to ich święto, ale ponieważ tydzień zaczął się od dnia mamy to najpierw o tym. Dzieci przyniosły mi kwiatki, od każdego jeden bukiet, niestety nie zdążyłam pstryknąć fotek, więc pokażę tylko co zrobiłam z frezjami, które najdłużej wytrzymały...



Wiem, że to nietypowy bukiet, ale końcówki frezji były już lekko nieświeże, więc musiałam je skrócić i tak ładnie mi się ułożyły :)

Nie pamiętam, czy już wspominałam, że moja kochana rodzinka bardzo mnie wspiera w moich pasjach. I tym razem dostałam od dzieci sztalugi (mąż pomógł im zamówić). Nie ukrywam, że to był mój wymarzony prezent, więc coś tam mogło mi się wymknąć na ich temat tuż przed świętem mamy :)

Dziś udało mi się z nich skorzystać i namalowałam trochę większy (30 x 40 cm) niż do tej pory obrazek, używałam oczywiście farb akrylowych, bo tych mam najwięcej i najlepiej je znam. Obrazek będzie prezentem, ale o tym cicho sza:)



No dobrze teraz najważniejsze :)  

Drogie dzieci te malutkie, trochę większe i te całkiem duże, życzę Wam uśmiechów, słodyczy, że nawet Einstein nie policzy, a przede wszystkich spełnienia wszystkich dziecięcych marzeń :)) 

Dla Was misie i kolorowe baloniki.


Pozdrawiam,
Edyta
 

Ceramiczne początki

 Aż trudno uwierzyć, że mija właśnie pół roku odkąd zapisałam się na warsztaty ceramiki. To jest coś o czym zawsze marzyłam, ale nigdy nie b...