jest inny, więc inaczej chcę go spędzać. Obiecałam sobie, że systematycznie będę umieszczać wpisy, ale tak bardzo szkoda mi czasu na siedzenie przed komputerem. Poza tym latem niewiele robię rękodzieła, bo, właśnie tak, szkoda mi letniego czasu.
Jak go spędzam? Ci z Was, którzy już jakiś czas odwiedzają mój blog wiedzą, że jestem dozgonnie i szalenie zakochana w lesie, uwielbiam jego zapach, głosy, kolory, smaki... Jesienią jest najpiękniejszy, zimą otulony puchową kołderką rozbawia mnie widokiem psa goniącego śnieżki, wiosną najpiękniej śpiewa i pachnie, latem pysznie smakuje. Niestety latem rzadko w nim bywałam, bo komary skutecznie psuły moją radość, w tym roku znalazłam na nie sposób oto on, idealne połączenie: ROWER I LAS
Jeżdżę prawie codziennie więc na inne przyjemności nie mam już czasu. Tak więc musicie mi wybaczyć, ale przez nadchodzące dwa miesiące nie będę systematycznie umieszczać wpisów, w końcu wakacje trzeba mieć od wszystkiego, prawda?
A teraz inna obietnica, zmieniłam trochę filozofię życia, bo pracując ponad miarę w pewnym momencie straciłam kontrolę nad wszystkim. Czułam tylko zmęczenie i ogarniający mnie chaos. Więc oprócz sprawiania sobie małych przyjemności (jak np. jeżdżenie rowerem po lesie), postanowiłam uporządkować swoje życie i przestrzeń wokół siebie, oto jeden z elementów tych porządków: półeczki-organizery nad stołem do robótek, popularnie zwanym "dekupażowym".
Jeszcze nie wiem jak to wszystko zaaranżować ciągle coś zmieniam, ale już wiem jak to dobrze mieć wszystko pod ręką. Myślę, że półeczek stworzonych ze zwykłej skrzyneczki kupionej razem z mandarynkami (były pyszne:), będzie przybywać :)
Na pewno czytające mnie osoby tworzące cokolwiek przeżyły już szczery zachwyt innej osoby nad stworzonym przez siebie dziełem. I chociaż mój obrazek z fiołkami (na zdjęciu powyżej) żadnym tam dziełem nie jest, to widziałam jak bardzo spodobał się koleżance. Ponieważ sama czuję do niego sentyment (to pierwszy obrazek stworzony na zajęciach) postanowiłam namalować podobny, niemal bliźniaczy.
Teraz obie mamy fiołki :)
Na koniec zdjęcie, które wywołało ból mięśni na moim brzuchu, bo nie mogłam powstrzymać się od śmiechu :)) Oto moja dostojna, niezwykle zgrabna i urocza kocica :)
Mam nadzieję, że z uśmiechem na ustach dotarliście do końca, do zobaczenia... kiedyś, jak tylko zsiądę z roweru.
Jak go spędzam? Ci z Was, którzy już jakiś czas odwiedzają mój blog wiedzą, że jestem dozgonnie i szalenie zakochana w lesie, uwielbiam jego zapach, głosy, kolory, smaki... Jesienią jest najpiękniejszy, zimą otulony puchową kołderką rozbawia mnie widokiem psa goniącego śnieżki, wiosną najpiękniej śpiewa i pachnie, latem pysznie smakuje. Niestety latem rzadko w nim bywałam, bo komary skutecznie psuły moją radość, w tym roku znalazłam na nie sposób oto on, idealne połączenie: ROWER I LAS
Jeżdżę prawie codziennie więc na inne przyjemności nie mam już czasu. Tak więc musicie mi wybaczyć, ale przez nadchodzące dwa miesiące nie będę systematycznie umieszczać wpisów, w końcu wakacje trzeba mieć od wszystkiego, prawda?
A teraz inna obietnica, zmieniłam trochę filozofię życia, bo pracując ponad miarę w pewnym momencie straciłam kontrolę nad wszystkim. Czułam tylko zmęczenie i ogarniający mnie chaos. Więc oprócz sprawiania sobie małych przyjemności (jak np. jeżdżenie rowerem po lesie), postanowiłam uporządkować swoje życie i przestrzeń wokół siebie, oto jeden z elementów tych porządków: półeczki-organizery nad stołem do robótek, popularnie zwanym "dekupażowym".
Jeszcze nie wiem jak to wszystko zaaranżować ciągle coś zmieniam, ale już wiem jak to dobrze mieć wszystko pod ręką. Myślę, że półeczek stworzonych ze zwykłej skrzyneczki kupionej razem z mandarynkami (były pyszne:), będzie przybywać :)
Na pewno czytające mnie osoby tworzące cokolwiek przeżyły już szczery zachwyt innej osoby nad stworzonym przez siebie dziełem. I chociaż mój obrazek z fiołkami (na zdjęciu powyżej) żadnym tam dziełem nie jest, to widziałam jak bardzo spodobał się koleżance. Ponieważ sama czuję do niego sentyment (to pierwszy obrazek stworzony na zajęciach) postanowiłam namalować podobny, niemal bliźniaczy.
Teraz obie mamy fiołki :)
Na koniec zdjęcie, które wywołało ból mięśni na moim brzuchu, bo nie mogłam powstrzymać się od śmiechu :)) Oto moja dostojna, niezwykle zgrabna i urocza kocica :)
Pozdrawiam,
Edyta