niedziela, 25 lutego 2018

Sprzątanie w słoikach - co z tego wyszło?

Moje słoikowe ogrody bardzo szybko rosną, zwłaszcza te, które nie są przykryte. W ten weekend postanowiłam w nich posprzątać. A z tych porządków zostało kilka roślinek. Wykorzystałam je na zrobienie wiszącej ozdoby z malutkich słoików i butelki.


Strasznie trudno było zrobić zdjęcie, bo za dnia na tle okna wcale nie było ich widać, a wieczorem światło jest zbyt słabe. Może z bliska będą lepiej wyglądać.



Słoiki wykorzystuję też, aby trzymać w nich hiacynty. W takich osłonkach zdecydowanie lepiej komponują się na moim parapecie.


A wieczorem...


Kolejny weekend nie mógł się obyć bez rysunku. Tym razem to liść zamioculcasa. W domu ich nie mam, ale w pracy mnie otaczają. Bardzo lubię na nie patrzeć.

Pozdrawiam,
Edyta

niedziela, 18 lutego 2018

Jak zrobić deser z resztek?

Nie cierpię wyrzucania jedzenia. Dlatego co jakiś czas robię remanent w lodówce i gotuję z resztek. Muszę Wam powiedzieć, że mój małżonek uwielbia te dni, bo twierdzi, że wówczas wychodzą mi najlepsze dania ;) Najczęściej są to rożnego rodzaju sałatki, ale tym razem wyszło mi coś słodkiego - budyń z kaszy jaglanej.



Ostatnio coś takiego jadła moja koleżanka w pracy. Ona ugotowała go wg przepisu, który znajdziecie w necie wrzucając hasło "budyń jaglany", ale ja gotowałam z resztek, a konkretnie z ugotowanej już kaszy, która została mi z obiadu i lekko przejrzałego banana. Otóż kaszę zalałam mlekiem bez laktozy, tak aby zakryła kaszę w garnku. Następnie razem to podgrzałam. Na koniec zmiksowałam blenderem i wlałam do słoika. Na wierzch polałam zmiksowanymi mrożonymi truskawkami z bardzo dojrzałym bananem i udekorowałam pokrojonym bananem, winogronem i listkiem mięty. Ja nie użyłam cukru ani żadnego jego zamiennika, ale jak ktoś lubi bardziej słodkie desery może użyć miodu, ksylitolu lub cukru. Wersja bez słodzenia jest idealna dla osób, którym nie służy gluten, cukier, laktoza oraz fruktany, gdyż nie zawiera niczego takiego. :) Zdrowo, smacznie i prawie dietetycznie, bo banan nie należy do owoców polecanych przy diecie odchudzającej.
Takie jedzenie to dla mnie terapia na zimową szarość. O tej porze roku zawsze brakuje mi letnich smaków i kolorów. To właśnie wówczas w domu pojawiają się barwne akcenty. Tym razem jest nim rysunek - papuga.



Papużka zamieszkała przy oknie, zastępując króliczka.

Było tak:

A jest tak:


I tym sposobem las zamieniłam na dżunglę, jeszcze przydałaby się jakaś palma. Niestety mąż mógłby tego nie przeżyć - już z sofy widzi tylko pół ekranu telewizora, bo resztę mu kwiaty zasłaniają, hi, hi, hi :)) Ciekawa jestem jak Wy razicie sobie z zaokienną szarugą? A może lubicie zimę i jej atrakcje?

Pozdrawiam,
Edyta

niedziela, 4 lutego 2018

Las w słoiku - namiastka szczęścia?

Stworzyłam kolejny las w słoiku. Właściwie to nic takiego - zobaczyłam ładną roślinkę w sklepie, pomyślałam: "Och przypomina mi mech, który widziałam w lesie na wakacjach, muszę ją kupić!" I tak zrobiłam. Wydawała mi się idealna do słoja, więc w nim wylądowała. Choć tych leśnych słoików mam już sporo.


A jednak zrobiłam następny. Dlaczego? Czyżby z tęsknoty za tym o czym nieustannie marzę, co zaprząta mi umysł każdego dnia? Tęsknota  za lasem, naturą, jeziorem... Tak, to moje największe marzenie - dom na wsi, w pobliżu lasu, niedaleko jeziora, może stawu, nic wielkiego, a jednak wciąż niedoścignionego. Od kilku lat szukamy tego cudownego miejsca, kilka razy biliśmy już bardzo blisko, ale jak na razie nie udało się. Wczoraj oglądaliśmy kolejny dom, ale znów okazał się nie taki, jaki chcielibyśmy mieć. Może właśnie dlatego moje mieszkanie zamieniam w las :)




 Roślin u mnie jest bardzo dużo, nie tylko w słoikach,. Niektóre są dość duże. Poznajecie monsterę, którą kupiłam na olx-ie taką malutką, że mąż się śmiał: "To ma być monstera?". A tu proszę jak maleństwo urosło :)


Jak wiecie mam cały leśny kącik, ostatnio o nim pisałam, dziś mogę ukazać go w całej okazałości.


Jest tu też jezioro.



Tu też wciąż pojawiają się rysunki leśnych zwierząt.



 A pamiętacie wilka?


Wciąż go poprawiałam, coś zmazywałam, coś dorysowywałam, aby skończyć z tym szaleństwem ostatecznie włożyłam go do ramy, niech zostanie taki jak jest.


Już znacie mojego bzika, pogoń za szczęściem i próba odnalezienia go we własnych czterech kątach. Na przeciwko lasu wisi huśtawka, kiedy się w niej bujam czuję się prawie jak w wymarzonym, leśnym ogrodzie ze stawem. :)


A Wy o czym marzycie? Czego chcielibyście od życia? W co zamieniacie swoje domy?

Pozdrawiam,
 Edyta

Ceramiczne początki

 Aż trudno uwierzyć, że mija właśnie pół roku odkąd zapisałam się na warsztaty ceramiki. To jest coś o czym zawsze marzyłam, ale nigdy nie b...