Dziś opowiem Wam pewną historię.
Kto obserwuje mnie na Instagramie, ten może widział, że dostałam cudny prezent na Walentynki od marki Liberon. To już druga od nich niespodzianka tej zimy. Obie paczuszki, w wyniku pomyłki zamiast dotrzeć pod adres mojego obecnego miejsca zamieszkania, dotarły do naszego domu na wsi. To były pierwsze przesyłki jakie tam odebrałam, poczułam się jak bym już mieszkała w naszym nowym domu. :)
Tym razem w paczuszce były dwie farby Liberon kazeinowa (kolor Głębia oceanu) i kredowa (Piaskowy pył) oraz szkatułka na zdjęcia i drewniane ozdby.
Pomyślałam, że skoro paczka dotarła właśnie tam, to w szkatułce zamknę historię budowy, czyli fotki z poszczególnych jej etapów.
Dlatego na pudełku namalowałam nasz dom. Prawda, że w nieco innej scenerii niż w rzeczywistości, ale gdybym chciała pokazać prawdę, widoczny były tylko dach i moje kochane sosenki. Zarośnięci jesteśmy z każdej strony, a miejscowi mówią na naszą chatkę "to ten nowy dom w krzakach". :)
Zainspirowałam się monochromatycznym pejzażem z angielskiej porcelany, który wisi w wiejskiej kuchni (zerknij TU). Daleko mi do artysty, który ją zdobił, ale na moje usprawiedliwienie - to pierwszy tego typu malunek, jaki wykonałam w życiu. Proszę więc o wyrozumiałość.
Inspiracja była bardzo luźna. Boki szkatułki zdobią przetarcia, których raczej na angielskiej porcelanie nie znajdziecie.
Podczas robienia zdjęć pomyślałam, że czegoś brakuje mojej szkatułce, więc dokleiłam drewniany kwiatek, który ma udawać uchwyt. Niestety bardzo się spieszyłam, sesję zdjęciową robiłam na wsi, tuż przed powrotem do miasta. W tym pędzie nie mogłam znaleźć miarki, więc w rezultacie ozdobę przykleiłam krzywo, co zauważyłam dopiero na zdjęciu po powrocie do miasta. Nie mogłam tego poprawić, bo szkatułka została na wsi, więc zrobię to w przyszły weekend.
Ale wykorzystałam ten fakt, by pobawić się Photoshopem i obrobiłam zdjęcie. Jak możecie zobaczyć poniżej nie tylko jest jaśniejsze, wyprostowane, ale również kwiatek zmienił położenie.
Dlaczego o tym piszę? Po pierwsze dlatego, żeby pokazać Wam, że nawet taki laik jak ja może zmienić rzeczywistość na zdjęciach i nie warto wierzyć we wszystko co widzimy na fotografii. Po drugie biorę udział w zabawie organizowanej przez @kobiecafotoszkola na Instagramie o nazwie #instawtorek, a dziś jest temat "Obróbka zdjęć". Pomyślałam, że to dobra okazja by i tutaj poruszyć ten temat. Jestem ciekawa, czy obrabiacie swoje fotografie? Czy wolicie oglądać naturalne zdjęcia czy "podpicowane" w programach graficznych? I czy to jest fair, takie poprawianie rzeczywistości? Czy gdybym na zdjęciu poprawiła wygląd szkatułki, a Wam o tym nie napisała, czy to byłoby w porządku?
Pozdrawiam,
Edyta