wtorek, 23 lutego 2021

Historia domu zamknięta w pudełku

Dziś opowiem Wam pewną historię. 

Kto obserwuje mnie na Instagramie, ten może widział, że dostałam cudny prezent na Walentynki od marki Liberon. To już druga od nich niespodzianka tej zimy. Obie paczuszki, w wyniku pomyłki zamiast dotrzeć pod adres mojego obecnego miejsca zamieszkania, dotarły do naszego domu na wsi. To były pierwsze przesyłki jakie tam odebrałam, poczułam się jak bym już mieszkała w naszym nowym domu. :)

dom na wsi
 

Tym razem w paczuszce były dwie farby Liberon kazeinowa (kolor Głębia oceanu) i kredowa (Piaskowy pył) oraz szkatułka na zdjęcia i drewniane ozdby. 

 


Pomyślałam, że skoro paczka dotarła właśnie tam, to w szkatułce zamknę historię budowy, czyli fotki z poszczególnych jej etapów.


 Dlatego na pudełku namalowałam nasz dom. Prawda, że w nieco innej scenerii niż w rzeczywistości, ale gdybym chciała pokazać prawdę, widoczny były tylko dach i moje kochane sosenki. Zarośnięci jesteśmy z każdej strony, a miejscowi mówią na naszą chatkę "to ten nowy dom w krzakach". :)

Zainspirowałam się monochromatycznym pejzażem z angielskiej porcelany, który wisi w wiejskiej kuchni (zerknij TU). Daleko mi do artysty, który ją zdobił, ale na moje usprawiedliwienie - to pierwszy tego typu malunek, jaki wykonałam w życiu. Proszę więc o wyrozumiałość.

 

Inspiracja była bardzo luźna. Boki szkatułki zdobią przetarcia, których raczej na angielskiej porcelanie nie znajdziecie.

Podczas robienia zdjęć pomyślałam, że czegoś brakuje mojej szkatułce, więc dokleiłam drewniany kwiatek, który ma udawać uchwyt. Niestety bardzo się spieszyłam, sesję zdjęciową robiłam na wsi, tuż przed powrotem do miasta. W tym pędzie nie mogłam znaleźć miarki, więc w rezultacie ozdobę przykleiłam krzywo, co zauważyłam dopiero na zdjęciu po powrocie do miasta. Nie mogłam tego poprawić, bo szkatułka została na wsi, więc zrobię to w przyszły weekend.

Ale wykorzystałam ten fakt, by pobawić się Photoshopem i obrobiłam zdjęcie. Jak możecie zobaczyć poniżej nie tylko jest jaśniejsze, wyprostowane, ale również kwiatek zmienił położenie. 


Dlaczego o tym piszę? Po pierwsze dlatego, żeby pokazać Wam, że nawet taki laik jak ja może zmienić rzeczywistość na zdjęciach i nie warto wierzyć we wszystko co widzimy na fotografii. Po drugie biorę udział w zabawie organizowanej przez @kobiecafotoszkola na Instagramie o nazwie #instawtorek, a dziś jest temat "Obróbka zdjęć". Pomyślałam, że to dobra okazja by i tutaj poruszyć ten temat. Jestem ciekawa, czy obrabiacie swoje fotografie? Czy wolicie oglądać naturalne zdjęcia czy "podpicowane" w programach graficznych? I czy to jest fair, takie poprawianie rzeczywistości? Czy gdybym na zdjęciu poprawiła wygląd szkatułki, a Wam o tym nie napisała, czy to byłoby w porządku?


Pozdrawiam,

Edyta


środa, 10 lutego 2021

Rysowanie, malowanie

 Praca zawodowa pochłania mnie ostatnio tak bardzo, że nie mam czasu na tworzenie, ale w ramach wieczornego odpoczynku szkolę się w rysowaniu. Powstało kilka prac. Zanim Wam je pokażę, kulisy robienia zdjęć w moim domu. :)

Ja - ogarniam fragment chałupy, przygotowuję akcesoria, układam, wyciągam aparat i przygotowuję się do zrobienia zdjęcia.

Kotka - cierpliwie czeka aż wszystko zrobię i dokładnie w momencie, gdy ja przykładam aparat do oka, by pstryknąć fotkę, ona wskakuję w sam środek kadru. :))))


Ma dziewczyna parcie na szkło, więc niech już jej będzie, opublikuję ją. :))

A oto co powstało:

Kosmos podwójnie pierzasty. Dwie prace - szkic ołówkiem, rysunek (a może malunek?) kredkami akwarelowymi.


Orzechy laskowe, kredki akwarelowe.

Modraszek na jeżówce. Technika mieszana, ołówek i kredki akwarelowe.


Tę pracę chciałabym zgłosić do wyzwania organizowanego przez autorki bloga Szuflada


W zeszłym tygodniu udało mi się też stworzyć kompozycję z wiosennych kwiatów. Pomagają mi one przetrwać długie oczekiwanie na wiosnę.


Pozdrawiamy serdecznie,

Kotka i Edyta


 

wtorek, 2 lutego 2021

Jak stworzyć galerię z talerzy?

W poprzednim poście wspominałam o tym, że chciałabym w wiejskiej kuchni zrobić dekorację z mojej minikolekcji niebieskich naczyń.

 Wszystko zaczęło się od dwóch starych talerzy pochodzących z Fabryki Fajansu we Włocławku, które dostałam dawno temu od koleżanki (Kaśka, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję!). Miały one otwory i druciane zawieszki. Marzyło mi się, że w przyszłości zawisną na kuchennej ścianie mojego wiejskiego domu, który wówczas był jeszcze tylko marzeniem. Leżały więc bidule w kartonie, aż wreszcie ich przeznaczenie się zrealizowało. :)

Niedawno dokupiłam dwa współczesne talerzyki, które idealnie pasowały do mojej malutkiej kolekcji. Jedyna rzecz, która została do zrobienia to pomalowanie na pasujący kolor zegara, ten z kolei zalegał mi z czasów, gdy sprzedawałam rękodzieło. Tak zebrałam elementy układanki, którą musiałam ułożyć w całość. Jak się do tego zabrałam?

Wieszanie talerzy krok po kroku

Przede wszystkim nie chciałam wiercić otworów w pozostałych talerzach (tylko te dwa z Włocławka je miały), więc zrobiłam wieszaki ze sprężynek i drutu.

 

Później rozłożyłam na stole talerze, mniej więcej w taki sposób, w jaki chciałam je powiesić na ścianie.


  Następnie z szarego papieru wykonałam szablony wszystkich elementów. Na szablonach zaznaczyłam ołówkiem miejsce na haczyki.


Przypięłam je do ściany szpilkami, zachowując wcześniej ustaloną kompozycję.

Kilka razy zmieniałam ustawienie szablonów,aż przekonałam się, że wygląda dobrze. W miejscach zaznaczonych ołówkiem wkręciłam w ścianę haczyki (no dobra, pomagał S.) i powiesiłam talerze.



Z początku byłam z efektów pracy bardzo zadowolona. :) Później jednak uznałam, że zbyt skromna jest ta galeria, więc dodałam jeszcze dwa elementy. Teraz wygląda tak:


Z salonu też można ją podziwiać.



 

 Myślę jednak, że to jeszcze nie jest ostateczna jej wersja. :) Z resztą, kto mnie zna, ten wie, że zmiany będą ciągłe i odwracalne. :)))

Kuchnia w stylu wiejskim

Tymczasem kuchnia, chociaż wciąż nie ma w niej mebli typowo kuchennych (no wiecie szafek, w których trzyma się gary i skorupy;)), prezentuje się coraz bardziej sielsko. :)




Jak widzicie nie brakuje tu niebieskich akcentów z ludowymi motywami oraz własnoręcznie zrobionych mebli i dodatków (czy właśnie tak dawniej nie było, że gospodarze wiele w domu robili sami?). Poniższą półkę z relingiem też skleciliśmy samodzielnie, pewnie jeszcze ją zaprezentuję w pełnej krasie. :)



A może pamiętacie lampę, którą zrobiliśmy z S. z koszyka wiklinowego, jak jeszcze chałupki nie było? W wiejskiej kuchni prezentuje się tak:



Jeszcze długa droga przed nami, ale już teraz tak bardzo cieszę się z tych małych postępów w urządzaniu wiejskiej chatki. :)


Pozdrawiam i jak zawsze - dbajcie o siebie!

Edyta