Recenzja książki "Makramy i inne cuda ze sznurka"
Już jakiś czas temu dotarła do mnie książka "Makramy i inne cuda ze sznurka" autorstwa Pauliny Kmiecik (Makramowy Splot).
Bardzo się ucieszyłam, bo makrama chodziła za mną już od dłuższego czasu. Zachwyciła mnie jeszcze jak byłam w podstawówce, gdy na lekcjach techniki zrobiłam swój pierwszy makramowy kwietnik. Oj powstało wówczas wiele kwietników. Później moje umiejętności poszły w zapomnienie. Po latach, gdy sznurek znów stał się modny, próbowałam sobie przypomnieć podstawowe węzły i za nic mi to nie wychodziło. Ciągle mieszał mi się splot skrętny z prostym, w wyniku czego powstawało coś nieregularnego, z pewnością bez urody. Odpuściłam, aż do teraz.
Makramowe pierwsze kroki
Usiadłam sobie wygodnie w fotelu na wsi (tam mam najwięcej czasu i spokoju), otworzyłam książkę na opisie dwóch węzłów podstawowych i zaczęłam pierwsze próby. Rozpoczęłam od węzła prostego, za pierwszym razem nie udało mi się. Jeszcze raz uważnie przeczytałam opis i w końcu wpadłam na to, gdzie popełniam błąd. Tym razem się udało! Natomiast z węzłem skrętnym od razu poszło jak po maśle. :) Dobrze mieć przed sobą jasną instrukcję krok po kroku.
Tak się ucieszyłam z mojego sukcesu, że zrobiłam cały kwietnik. :)
Projekty krok po kroku
W książce jest dużo pomysłów na kwietniki, dekoracje, torebki i różne inne cuda. Myślę, że spróbuję zrobić wiele z nich, a w pierwszej kolejności te dwa poniżej. Kupiłam nawet sznurek. :)
Musicie uwierzyć mi na słowo, że zastawiłam już połowę podłogi w wiejskim salonie, a i tak w mieście zostawiałam większość roślin.
Firma z pasji
Wracając do książki, oprócz tego, że przypomniała mi jak wspaniałym zajęciem jest tworzenie makram oraz dała inspirację w postaci gotowych projektów krok po kroku, to pokazała mi jeszcze jedno, a mianowicie, że można żyć ze swojej pasji. Paulina na wstępie swojej książki opisała własną historię. Historię młodej kobiety, która poszła za głosem serca i stworzyła z hobby biznes. Oczywiście znałam już takie przypadki i niezmiennie podziwiam, każdą z tych kobiet, ale to takie budujące, gdy czyta się kolejny raz, że się da i można odnieść sukces.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak za możliwość przeczytania tej książki i stworzenia swojego pierwszego (w dorosłym życiu) makramowego kwietnika. Książka mnie zachwyciła i piszę to szczerze. Jeśli już bym miałabym się do czegoś przyczepić, to może do rozmieszczenia tekstu, w niektórych projektach materiały podzielone są na dwie strony. Nie wiem dlaczego, ale wprowadziło to lekki zamęt, raz się pogubiłam podczas liczenia potrzebnej ilości sznurka. Ale to naprawdę drobiazg, szybko się zorientowałam, że coś jest nie tak. Niezmiennie jednak zachęcam Was do lektury.
Pozdrawiam,
Edyta
piękne rzeczy można wyczarować ze sznurka, kiedyś też coś plotłam, a Twój kwietnik ładnie wyszedł:) czekam na więcej makramowych prac:)
OdpowiedzUsuńChyba sobie kupię, bardzo lubię takie prace:) No a dobra książka zawsze się przyda. Teraz to nurowska książki u mnie królują, mam ich całkiem sporo
OdpowiedzUsuń