niedziela, 12 września 2021

Metamorfoza szafki w ramach #latozliberon

 Po raz kolejny dostałam przesyłkę od Liberon Polska, w paczuszce były trzy farby - kazeinowe "Głębia oceanu" i "Przygaszona Perła" oraz kredowa "Pudrowa Biel". Bardzo się ucieszyłam, bo na wsi prawie wszystkie meble mamy z odzysku i większość nie pasuje do siebie kolorystycznie. Jak się domyślacie zapotrzebowanie na farby w moim przypadku jest ogromne. :)

Tym razem do pomalowania wybrałam bardzo zniszczoną komodę z płyty wiórowej w ciemnym kolorze.


 
Długo się zastanawiałam jak ją pomalować. W końcu zdecydowałam, że każda z szuflad będzie inna. Najpierw jednak całą komodę pomalowałam trzema warstwami farby kredowej, oczywiście białej, kto nie kocha białych mebli? Nie kładłam podkładu zwiększającego przyczepność, bo farba kredowa ma podobne do niego właściwości. 
Później na dolnej szufladzie powstały paski, namalowane z pomocą taśmy malarskiej.
 

Środkową ozdobiłam szablonami. 

 

Muszę przyznać, że farby kazeinowe w obu przypadkach bardzo dobrze się sprawiły, prawie żadnych zacieków. A jak widzicie szablony mają bardzo skomplikowany wzór.

A na górnej szufladzie szarą farbą z odrobiną czerni namalowałam ptaka. Najpierw powstał szkic ołówkiem.


Malowałam podobną techniką do akwareli, mieszałam kolory z dużą ilością wody. Efekt końcowy jest taki.

A tak wygląda cała komoda.


Ponieważ ciemnego koloru użyłam niewiele, a chciałam stworzyć przytulny, spójny kącik przy kominku postanowiłam pomalować coś jeszcze. W schowku, w którym czeka wiele rzeczy na swoją kolej do odnowienia, znalazłam stary, bardzo brudny abażur.


Pomalowałam go "Głębią oceanu". Wystarczyły dwie warstwy, by pięknie zakryć cały ten okropny zaciek. Abażur po pomalowaniu zamontowałam na butelce wypełnionej korkami po winie. Jeszcze nie jest prawdziwą lampą, ale niebawem będzie. :)


Do kompletu pomalowałam jeszcze ramkę.


Teraz w salonie mam bardzo przyjemny kącik. :)

Dziękuję marce Liberon Polska oraz Alicji z Majsterek i Gosi z Odnawialni za możliwość wzięcia udziału w akcji.

Pokażę Wam też wyhodowaną przeze mnie malutką dynię Baby Boo. :)


 To chyba najmniejsza dojrzała dynia jaką widziałam., z pewnością najmniejsza jaką mi się udało wyhodować. :)




Pozdrawiam, 

Edyta


4 komentarze:

Dziękuję, że jesteście ze mną i zechcieliście coś napisać.

Ceramiczne początki

 Aż trudno uwierzyć, że mija właśnie pół roku odkąd zapisałam się na warsztaty ceramiki. To jest coś o czym zawsze marzyłam, ale nigdy nie b...