Uwielbiam gliniane doniczki! Nie za urodę, ale za funkcjonalność i naturalny materiał. Mają wiele zalet, przede wszystkim glina oddycha, więc korzenie roślin również. Ziemia w nich szybciej wysycha, są zatem idealne dla kwiatów, które nie cierpią mokrego podłoża. Inne też świetnie w nich rosną, ale trzeba pamiętać o częstym podlewaniu. Jednak najważniejsze jest to, że takie doniczki nie generują plastikowej góry śmieci. A jak się zbiją można je użyć jako drenażu (np. zamiast keramzytu) i wrzucić na dno innej donicy, czysty zysk! A co z urodą? Nie każdy lubi pomarańczowy kolor (ja nie lubię). Co prawda z czasem doniczki nabierają pięknej patyny, ale na to trzeba poczekać. Tymczasem można je pomalować... Malowanie glinianej doniczki Taki efekt osiągnęłam malując doniczki farbami kazeinowymi i kredowymi Liberon. Farby, wosk, doniczkę i kwiatka przysłała mi marka w ramach akcji #wiosnazliberon. Nawet sobie nie wyobrażacie jak się ucieszyłam...
Brakuje mi pewnej cechy - cierpliwości. Jak coś sobie wymyślę, to muszę zamysł szybko zrealizować. Inaczej nigdy mogę go nie wykonać. A najbardziej lubię takie projekty, które od początku do końca mogę wykonać w niedługim czasie. Tak było z moją galerią, która zamarzyła mi się gdy oglądałam archiwalne numery Czterech Kątów. W prezentowanych tam mieszkaniach często na ścianach wiszą ogromne ilości ramek tworzących galerię domową. Tak naprawdę nie ważne jest co znajduje się w ramkach, bo one same stanowią ozdobę. Do przemalowywania ramek zabrałam się już dwa tygodnie temu - efekt widzieliście w poprzednim poście. Teraz przyszedł czas na wypełnienie ich czymś i zawieszenie na ścianie. Z powodu braku cierpliwości rysunki powstały w jedno popołudnie.Czasu było mało - rysunki są niedopracowane, jakby nieskończone, troszkę niedopowiedziane i właśnie taki efekt mi się spodobał. Najpierw powstała tancerka: Później sowa, a na końcu kot: Rower to wydrukowane zdjęcie. ...
Dawno nie było u mnie materiałów "zrób to sam", tylko ogród, ogród i ogród. :) Na szczęście pozytywnie reagujecie na moją nową fiksację, za co jestem bardzo wdzięczna. Dziękuję! Dziś jednak mam dla Was prostą i szybką metamorfozę torby. Las w słoiku z zeszłego posta (TUTAJ) dostaliśmy zapakowany w bardzo fajną torbę. Zrobiona jest z grubego i wytrzymałego materiału. Zdaje się to washpapa. Wygląda trochę jak nubuk. Bardzo mi się spodobała i postanowiłam z niej korzystać na co dzień. Duża torba to dobry sposób, by nie kupować plastikowych reklamówek za każdym razem, gdy robimy zakupy, nawet niewielkie. Martwił mnie tylko napis, bo chociaż lubię LM, to jednak miałam pomysł na ciekawszy wzór na torbie. Więc ją przemalowałam. Wyszła tak: Wcześniej wyglądała tak: Natomiast proces przemiany przebiegał tak: Krok 1 Najpierw okleiłam taśmą malarską napis. Krok 2. Obklejony fragment pomalowałam czarną farbą kazeinową. Położyłam dwie warstwy farby. Krok...
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękuję, że jesteście ze mną i zechcieliście coś napisać.