Lampa stołowa - druga odsłona
Bardzo Wam dziękuję za te miłe komentarze pod ostatnim postem. Tak mnie zmobilizowałyście, że postanowiłam zrobić kolejną lampę. A co najważniejsze co chwilę rodzą się nowe pomysły, więc to na pewno nie koniec :)
W kolejce stoją już inne przedmioty, ale to temat na inny post.
Jak spędziliście ten piękny i ciepły weekend? Mam nadzieję, że szaleliście na świeżym powietrzu. Ja odwiedziłam kolejny warszawski park, a mianowicie Skaryszewski, może jutro uda mi się wrzucić fotki - zobaczycie, że i to miejsce warto odwiedzić.
Być może wnętrze lampy pamiętacie, bo podobną zrobiłam już kiedyś (tu), tym razem zamknięte zostało na stałe.
Uległam modzie i oszalałam na punkcie koloru miętowego. Niestety mieszałam różne proporcje farb niebieskiej, zielonej i białej i ciągle nie mogłam uzyskać tego idealnego. Aż wreszcie mi się udało. Mam cały jej słoiczek, a jako pierwszy miętowe "wdzianko" dostał zegar.
Jak spędziliście ten piękny i ciepły weekend? Mam nadzieję, że szaleliście na świeżym powietrzu. Ja odwiedziłam kolejny warszawski park, a mianowicie Skaryszewski, może jutro uda mi się wrzucić fotki - zobaczycie, że i to miejsce warto odwiedzić.
Pozdrawiam,
Edyta
Twoje lampy są wspaniałe, czekam na więcej:))
OdpowiedzUsuńTe lampy to cudne dzieła :) Ciekawe jakby wygladały w srodku ze srebrnymi kulkami :)
OdpowiedzUsuńZegar ma piekny kolor ...BRAWO !
Efekt idealny :)
OdpowiedzUsuńrewelacja, świetne sa te lampy :)
OdpowiedzUsuńszalona , fajnie :)
OdpowiedzUsuńświetna!!
OdpowiedzUsuńWow jak ty robisz te lampy! istne cudo powinnaś sklep z nimi założyć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam również do mnie : www.homemade-stories.blogspot.be