Podsumowanie roku ogrodniczego 2021

Nie uwierzycie, ale to podsumowanie trwało prawie trzy miesiące. Tyle zdjęć musiałam obejrzeć, z tej ogromnej ilości wybrać niewielki fragment, żeby nie zanudzić Was na śmierć. Chociaż nie obiecuję, że tak się nie stanie. ;)

Wiele w tym roku się udało, kilka rzeczy poszło nie tak, ale ogólnie jestem zachwycona tym, jak sobie, mój ogród i ja, radzimy. Rośliny u mnie nie mają łatwo, bo nie mam doświadczenia w ich pielęgnowaniu, a w dodatku ziemia jest bardzo uboga, to po prostu piasek, a do tego strasznie suchy, bo całą wodę wypijają sosny. 

Wracajmy jednak do podsumowania. Wiosnę już Wam pokazywałam TUTAJ, więc nie będę się powtarzała, zobaczcie za to jak wyglądało lato, jesień i zima.

Lipiec w ogrodzie 

To był chyba najpiękniejszy miesiąc. Kwitło tak wiele kwiatów. Pogoda sprzyjała, bo nie było suszy ani upałów. Poniżej rabata przed domem. Zaczęłam ją tworzyć zeszłego lata. Wówczas posadziłam kilka roślin, które dostałam podczas wymianki oraz wysianą ostnicę i gaurę.W tym roku dosadziłam len, przetaczniki, mikołajki, jeszcze więcej gaury i ostnicy. Jest tam także gipsówka i cała masa naparstnic, które same się posiały. Ja nazywam tę rabatkę wiejską, bo panuje na niej prawdziwy misz-masz.


Poniżej tak zwana "Biała rabata", chociaż jak widzicie ma akcenty niebieskie. W tym roku zaskoczyły mnie lilie, a to dlatego, że posadziłam już dwa lata temu, a w zeszłym ledwo wzeszły i zaraz uschły. W tym nadrobiły z nawiązką.

W lipcu kwitły tu jeszcze krwawniki, ostróżki, bodziszek, wrotycz maruna i liliowiec, którego nie mam na zdjęciu i funkia o zielono-białych liściach.




 Do głosu dochodziła też tojeść, która w tym roku pięknie się rozrosła.

W lipcu zakwitły też funkie.


I zaczęły kwitnąc jeżówki.


 Oraz szczeć.


 Firletka, która rozsiewa się jak szalona.

I czyściec, który nie najlepiej czuje się w moim ogrodzie. Chociaż już go raz przesadzałam, w przyszłym roku muszę mu znaleźć inne miejsce.

Oprócz kwiatów i tłumnie odwiedzających ogród owadów, wiele radości sprawił mi warzywnik. W tym roku urządziliśmy nowy, blisko domu, gdzie zbieramy deszczówkę - to był strzał w dziesiątkę.










 Jak do tej pory udaje mi się uprawiać warzywa bez chemii, ani do nawożenia, ani do ochrony roślin. Nawożę rośliny gnojówką, naturalnym nawozem do pomidorów oraz roztworem drożdży piekarskich. Tych ostatnich używam też do oprysków. Pomidory, dynię i cukinię profilaktycznie opryskuję octanem wapnia własnej roboty. Niestety pod koniec sezonu rośliny te chorują, ale najpierw dają obfite plony. A prawdziwy popis dały w kolejnych miesiącach.

Ogrodniczy sierpień

I ten miesiąc był niezwykle ukwiecony. Pojawiły się kosmosy, dalie, hortensje, belamkandie (wysiane z nasion, moja duma) i wiele, wiele wszelakiego rodzaju kwiecia. :)










Z kwiatów najbardziej zaskoczyły mnie pelargonie - to chyba jedyne rośliny, które są wstanie w donicach przetrwać naszą tygodniową nieobecność i nie stracić nic ze swojej urody.


I jeszcze na dodatek kwitnąć tak do listopada ( a jedna przeniesiona do domu aż do grudnia).

W sierpniu zaczął się prawdziwy warzywny festiwal.






 Pojawiły się nawet pierwsze prawdziwki.


Zbiorów było tak dużo, że nie mogliśmy tego przejeść, więc zaczęłam robić przetwory, a część oddałam rodzinie i znajomym.



Ten festiwal trwał do grudnia, kiedy to zebrałam ostatnie kapusty, a sarenka zjadła jarmuż. :)

Magiczny wrzesień

W tym miesiącu jest wyjątkowo, światło staje się magiczne, nad polami wisi pierwsza mgła, a na roślinach "zakwitają" pajęczyny. Wówczas też najczęściej można zobaczyć koziołki i sarenki, które starają się jak najwięcej zjeść przed zimą. Kocham ten czas, chociaż wiem, że zima zbliża się dużymi krokami.







Z kwiatów królowymi w tym czasie są dalie.



Czasem w ogrodzie robi się groźnie, np. gdy grasuje modliszka.


Październikowe mrozy

Nagle zmroziło cały ogród, z wieloma kwiatami musiałam się pożegnać, np. kosmosem.



Rośliny zaczęły szykować się do snu. Zawiązały owoce, nasiona, a liście drzew i krzewów przebarwiły się.






Listopadowe porządki

To czas gdy wrażliwe rośliny wędrują do domu.

Zajmują połowę salonu. :)


To nie znaczy, że w ogrodzie nie ma już w ogóle kwiatów. Są chryzantemy, wrzosy, nagietki i wiosenne kwiaty, którym często po październikowych przymrozkach mylą się pory roku.







Jednak nie oszukujmy się, to jest czas, kiedy więcej czasu spędzamy w domu, więc do głosu dochodzą domowe rośliny.


Grudzień też jest piękny

W zeszłym roku, gdy pierwszy raz zobaczyłam ogród w zimowym, białym puchu, pomyślałam, że wygląda piękniej niż latem. W tym roku też się nie zawiodłam.










Sonia była zachwycona.

Ale są tacy, którzy wolą cieplejsze klimaty.

A zamiast białego puchu, puchową pościel.

I ciepło domowego ogniska...


Żegnamy się z ogrodem do wiosny, a wszystkich którzy dotarli do końca tego wpisu mocno ściskam.

Edyta



Komentarze

  1. Pięknie! I w ogrodzie, i w domu.
    Psiunio i kocio - cuda dwa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Robisz cudowne zdjęcia. W twoim wykonaniu nieważne czy jest wiosna, zima czy jesień każde zdjęcie ogrodu będzie przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne zdjęcia, naprawdę robisz świetną robotę. Dawno nie widziałem ładniejszych zdjęć! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo piękny ogród. Widać że zadbany i że musisz wiele czasu poświęcać, by go utrzymać w takim porządku. Podziwiam pracę oraz pasję.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję, że jesteście ze mną i zechcieliście coś napisać.

Popularne posty