Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szkatułka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szkatułka. Pokaż wszystkie posty
Deser z tapioki i szkatułka

Deser z tapioki i szkatułka

Właściwie nie pamiętam czy pisałam o tym, że jakiś czas temu stwierdzono u mnie chorobę Hashimoto. Od tej pory staram się nie jeść glutenu, nie dlatego, że jestem na niego uczulona, ale dlatego, że źle się po nim czuję. Przywykłam o tej diety, szczególnie, że obecnie bezglutenowe produkty są właściwie we wszystkich sklepach. Staram się też urozmaicić ją, przygotowując coraz to nowe dania. Zaczęłam prawdziwie eksperymentować w kuchni. A jednym z rezultatów tych eksperymentów był niedzielny deser - pudding z tapioki z kremem z serka mascarpone, musem z gruszki i sosem z malin.




Pudding przygotowałam według przepisu z opakowania nasion tapioki - czyli 1/3 szklanki nasion zalałam 3 szklankami kokosowego mleka i odstawiłam na 1 godzinę. Później zagotowałam i na małym ogniu gotowałam go przez 15 min. Przełożyłam do pucharków, aby ostygł. Z ubitej śmietany (150 ml), cukru pudru (1 łyżka),  serka mascarpone (ok. 200 gr.), skórki startej z połowy ekologicznej cytryny i z łyżki jej soku zrobiłam krem. Gruszkę zmiksowałam blenderem i również dodałam odrobinę soku z cytryny. Mrożone maliny podgrzałam w mikrofalówce z ksylitolem. Wszystko ułożyłam w pucharkach w takiej kolejności - pudding, mus z gruszki, krem, sos z malin. Na koniec udekorowałam mrożoną maliną i listkami mięty. Niedzielny deser okazał się hitem!




Ale nie tylko gotowaniem zajmowałam się w ten weekend. Wśród świątecznych prezentów znalazł się taki, opakowany w drewniane pudełko. Było pomalowane na szaro.



Jak wiecie u mnie panuje teraz czerń, więc pudełko musiało zmienić kolor. Nie chciałam, aby było całe czarne, w końcu już niedługo wiosna, więc niech trochę kolorów zagości w domu. Ostatecznie zdecydowałam się na taki wzór.


 Jak szafirki, które stoją obok rozkwitną, będą się pięknie komponowały z moim nowym pudełkiem.


Pozdrawiam,
Edyta
Bardzo stary relief

Bardzo stary relief

Jakie to szczęście, że koleżanka poprosiła mnie o ozdobienie szkatułki, bo nie miałabym Wam co pokazać. To nie znaczy, że w mojej pracowni nic się nie dzieje - oj dzieje się i to bardzo dużo, ale wszystkie te projekty zarezerwowane są dla DIY Home. Już wkrótce drugi numer, ale o tym innym razem.
Dziś będzie o reliefie. To nie pierwsze pudełko dla tej osoby. Zawsze ozdabiałam je podobnie - relief cieniowany patyną (ona bardzo lubi ten styl). Niestety patyna ostatnio mi cała wyszła, więc postanowiłam w inny sposób postarzeć pracę. Otóż po wyschnięciu masy szpachlowej (zawsze nią robię reliefy, bo jest tańsza od innych mas strukturalnych) pomalowałam ją jasną farbą, potem bardzo ciemną brązową, a na koniec całe pudełko pomalowałam na kolor docelowy, czyli kawę z mlekiem. Po wyschnięciu chwyciłam za papier ścierny i szorowałam, ale tylko relief. Farby schodziły bardzo nieregularnie, a taki jest efekt końcowy, który zabezpieczyłam lakierem. Ciekawe czy się koleżance spodoba ta trochę inna dekoracja?




Na dziś to wszystko, wracam do kiszenia kapusty. Tak, tak, oprócz przygotowywania magazynu kiszę kapustę, ogórki (choć w tym pomaga małżonek), trę dynię i buraki. W końcu trza się do zimy przygotować :)
Pozdrawiam,
Edyta
Komplecik dla dziewczynki, pudełko - prezent ślubny, tablica magnetyczna

Komplecik dla dziewczynki, pudełko - prezent ślubny, tablica magnetyczna

Kolejny pracowity tydzień za mną. Ciągle coś nowego robię, wyszukuję, a wszystko po to, aby zapełnić nasz mały sklepik.
W tym tygodniu postawiłam na decoupage, bo czasem serwetka jest tak ładna, że aż sama się prosi o wykorzystanie jej do zdobienia. Tak było i tym razem, a że motyw jest wyjątkowo ładny i gdy zobaczyłam go u Ali (tu), musiałam zrobić z nim kilka rzeczy. Ala to kochana kobieta i podzieliła się ze mną serwetkami, więc zrobiłam:

Dwa pudełka.






Jedno duże:


Drugie mniejsze:


Lusterko:


Wieszak:



 Całość wygląda tak:

Ponieważ teraz na ślub zazwyczaj daje się pieniądze to pomyślałam, że zamiast wkładać je w kopertę można włożyć do pudełka, które później posłuży Młodej Parze do przechowywania pamiątek.






A z cyklu Wyszukane w hurtowni pokażę Wam tablicę magnetyczną z ramkami w kształcie serc pelniących funkcję magnesów.


Na koniec zaproszenie na targ Jedyny na wiosnę, który odbędzie się w przyszłym tygodniu w Blue City (tu). Wpadnijcie na chwilkę lub dwie, podobno będzie ciekawie, można nawet uczestniczyć w warsztatach rękodzielniczych :)



Pozdrawiam i do zobaczenia za tydzień.

Edyta

Przybornik na biurko w gabinecie oraz dekoracyjne poduszki.

Przybornik na biurko w gabinecie oraz dekoracyjne poduszki.

Okres świąteczny w tym roku (a właściwie w dwóch latach:) był wyjątkowo długi, więc zdążyłam naprawdę wypocząć. Leń nie odpuszczał nawet, kiedy powinnam wziąć się do pracy. Na szczęście już się ogarnęłam i zaczęłam pracować. I tak powstało pudełko - organizer. Właściwie kupiłam je już pomalowane, więc tylko ozdobiłam wieczko reliefem, potem potraktowałam patyną , a na koniec srebrem pociągnęłam wierzch reliefu, no i oczywiście polakierowałam. Efekt wygląda tak:



Środka nawet nie ruszałam, ale zobaczcie ile ma ciekawych przegródek. Z takim pudełkiem bałagan na biurku nie grozi.

A z cyklu  wyszukane w hurtowniach pokażę Wam poszewki na poduszki bardzo ciekawie uszyte.


Kotu jednak nie przypadły do gustu - zmykał gdzie pieprz rośnie:)



Na dzisiaj tyle, biegnę zobaczyć Wasze pierwsze w tym roku prace :)

Pozdrawiam, 
Edyta

Gips, drewno, porcelana...

Gips, drewno, porcelana...

Czyż stokrotki nie są piękne? Przywitam Was nimi, bo mimo chłodu wiosnę już czuję:)) Otóż jak otworzyłam dziś rano okno to ptaki tak pięknie śpiewały,  jak  najprawdziwszą wiosną!


Takie piękne serca na Walentynki pokazywałyście, że pomyślałam, iż też mogę sobie podobne zrobić. Moje wygląda tak:




Ostatnio zagustowałam w handlu barterowym, wiecie kryzys - trzeba sobie jakoś radzić:))
I tak za usługę kosmetyczną u zaprzyjaźnionej kosmetyczki mam zapłacić chustecznikami. Na razie  zrobiłam jeden, kolor i wzór podyktowany wystrojem salonu. Z początku myślałam, że takie połączenie na jednym przedmiocie może być chybione, ale gdy już go zrobiłam to spodobał mi się taki eksperyment kolorystyczny.  Zdjęcie niestety kiepskiej jakości, bo robione  wieczorem, a poza tym namieszałam w ustawieniach aparatu i teraz nie wiem jak to odkręcić:((( Może opiszę, czego nie widać: środek pomalowany na ten sam kolor co wstążka, na górze przyklejoną serwetkę potraktowałam konturówką reliefową, całość wylakierowałam na wysoki połysk, ma pasować do wnętrza z elementami stylu glamour.




Zajęta innymi sprawami nie miałam czasu na malowanie filiżanek. Kupiłam jednak taką malutką, bardzo niską filiżankę, na której trudno zmieść duży wzór, a poza tym jest taka delikatna, że wymagała delikatnej ozdoby. Udekorowałam ją więc tylko srebrną farbą przy użyciu szablonu. Takie malowanie jest szybkie, trochę mniej satysfakcjonujące, ale efekt prawie zawsze zadowalający. 


Jeśli nie macie jeszcze dość, to zapraszam na krok po kroku: decoupage na tkaninie KLIK

Pozdrawiam,
Edyta
Czasem lepiej odpuścić

Czasem lepiej odpuścić

Koleżanka (stała nabywczyni moich prac) poprosiła mnie o szkatułkę ślubną. Czas nie był dla mnie dogodny, ponieważ zapadłam na rumień zakaźny. Bardzo łagodną chorobę, pod warunkiem, że chorują na nią dzieci. U dorosłych jej przebieg jest dość przykry, ponieważ m.in. puchną i okropnie bolą stawy. Wracając do szkatułki, otóż do wesela zostało 5 dni, a ja nie byłam wstanie ruszać rękoma. Zaparłam się jednak, bo przecież obiecałam i zrobiłam. Oto takie szkaradztwo mi wyszło.




Wiecie co? Czasem lepiej odpuścić, przeprosić grzecznie i przyznać, że nie da się radyL


Za dużo mam na głowie

Za dużo mam na głowie

Ośmioletni synek na moją prośbę, by wyszedł z psem mówi: „ no nie, ja mam za dużo na głowie”. Najpierw się roześmiałam, potem uświadomiłam sobie, że dzieci bywają naszą kalką. Powtarzają to co mówią dorośli i dlatego czasem bawią nas ich komentarze. Podobnie było z moją, wówczas dwuletnią córcią, która ciągle narzekała na skurcze w podbrzuszu, kiedy ja byłam w ciąży z jej młodszym bratem.
Tak więc zaczęłam się zastanawiać jak często ostatnio narzekam na brak czasu i nadmiar obowiązków. Doszłam do wniosku, że często i że jest to, jak w przypadku mojego synka grubo przesadzone. On ma tylko jeden obowiązek, a mianowicie wyjście popołudniowe z psem. Ja również tych obowiązków nie mam ,aż tak dużo, żeby w kółko narzekać. Po prostu czasem tłumaczę własną niechęć do zrobienia czegoś brakiem czasu. Warto jednak od czasu do czasu popatrzeć na siebie z boku, i poprawić co nieco, aby nasze dzieci zaskakiwały nas pozytywnymi uwagami podpatrzonymi u dorosłych.
Tym czasem pokażę Wam aniołka, który troszkę przypomina mojego synka, więc bardzo lubię ten motyw. Kiedyś zrobiłam obrazek, teraz szkatułkę. Zostały mi jeszcze dwa kawałki tej serwetki i na pewno je niedługo wykorzystam.


Muuuuu...

Muuuuu...

Podróż z dziećmi to prawdziwe wyzwanie. Każdy rodzic radzi sobie jak może. My często urządzamy zawody w liczeniu krów. Kto pierwszy zobaczy zwierzę to dodaje do swojego „stada”, wygrywa ten, który na końcu podróży ma najliczniejsze stado.
Zabawa jest prosta, a zabija nudę, czasem bawi (jak ktoś pomyli bociana z cielakiem), czasem wzbudza zażarte spory, a czasem inspiruje…






Mały dyplomata

Mały dyplomata


Zawsze zazdrościłam ludziom, którzy w każdej sytuacji wiedzą co powiedzieć. Nie jest wstanie ich zaskoczyć żadne pytanie i potrafią odeprzeć wszystkie słowne ataki. Ja niestety najczęściej plotę co mi ślina na język przyniesie i borykam się później z konsekwencjami własnych słów. Jestem taką mistrzynią w tym względzie, że nie pomogły mi nawet półroczne zajęcia z retoryki i erystyki.
Tym bardziej dziwi mnie fakt, że mój potomek (krew z krwi i kość z kości) już od najmłodszych lat wiedział co powiedzieć i jak wpłynąć na innych. Zawsze muszę się wdawać w dyplomatyczne spory jak tylko chcę mu narzucić swoją wolę (pewnie nie ja jedna mam takie problemy).
Pewnego dnia próbowaliśmy sześciolatka ubrać w jego znienawidzone jeansy. Zdesperowany tata zachęca łobuza:
- Proszę ubierz te spodnie, będziesz ładnie wyglądał!
Malec nie zastanawiając się ani chwili odpowiada
- Tato! Wygląd to nie wszystko!
Innym razem zasiadamy całą rodziną do obiadu. Mały od razu krzyczy, że nie będzie jadł pomidorów, bo ich nie lubi. Zdenerwowana starsza siostra mówi:
- Ty nic nie lubisz!
- Lubię! - krzyczy malec.
- Tak? To wymień warzywa, które lubisz.
Mały chwilę myśli, po czym odpowiada:
- Hmmm… porozmawiajmy o owocach.

No cóż jedni się z tym rodzą, a inni lepiej niech milczą.

Zamiast dużo mówić zrobiłam kilka prezentów dla naszych milusińskich:







Wieczorny spacer po burzowym dniu

Wieczorny spacer po burzowym dniu

Cały dzień padało. Ciężkie chmury na niebie  wisiały tak nisko, że miało się wrażenie jakby wdzierały się do głowy i psuły humor. Tak więc jak tylko wyjrzało słońce, z całą rodziną pojechaliśmy na spacer na pobliskie glinianki.

Widoki były przepiękne…

Podczas tej odprężającej chwili, z parkingu ukradziono nam….tablice rejestracyjne w samochodzie!

Trudno mi było uwierzyć, że takie rzeczy można ukraść, ale miejscowi policjanci sprawę przyjęli z należytym spokojem. Stwierdzili, że mieli już kilkadziesiąt takich zgłoszeń w tym miesiącu. Po prostu młodzież kraknie tablice, a potem jedzie na stację benzynową i kradnie paliwo na konto delikwenta, który do niedawna był właścicielem tablic.

No cóż są wakacje, każdy lubi sobie pojeździć.

Uziemniona z powodu braku zarejestrowanego pojazdu spędziłam weekend w domu. Wyszło mi to na dobre, bo pogoda była pod psem, więc wszelkie wojaże okazałyby się porażką, za to czas spędzony w domu zaowocował nowymi przedmiotami.
Oto jeden z nich:
Jak widać „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”

Copyright © Jabłoniee , Blogger