Zazdrość
Pozazdrościłam… pięknych pisanek prezentowanych tu i ówdzie w blogowej sferze. I się wzięłam, a raczej zawzięłam. Zrobiłam sobie kurze wydmuszki, (głuptas ze mnie nie wiedziałam, że można kupić gotowe i to gęsie). Ubawiłam się przy tym, bo mi się dzieciństwo przypomniało. Kilka mi nie wyszło, więc mąż musiał zjeść podwójną porcję jajecznicy. Po umyciu zabrałam się do pracy. Pokarało mnie jednak za to, że zazdrościłam i moje pisanki nie wyszły tak piękne jakbym chciała. W dodatku dwie stukłam. Długo się zastanawiałam czy je w ogóle pokazać, ale co mi tam raz kozie śmierć, a może lepiej brzmi pierwsze śliwki robaczywki.
Umiesz człowieka na duchu podnieść:?)Dziękuję. Wiedziałam, że to gęsie wydmuszki, ale jak chciałam kupić to szukałam jajek nie wydmuszek, nie wpadłam na to, że ktoś sprzedaje wydmuszki,a jaj nie mogłam nigdzie dostać:(
OdpowiedzUsuńOj chyba nas kokietujesz ;)! Bardzo fane pisanki Ci wyszły, takie radosne, prawdziwe wielkannocne :) Czekam na więcej
OdpowiedzUsuńaaa... jeszcze jedno... czy nie mogłabyś wyłączyć "weryfikacje obrazkową" Bo już nie mam sił udowadniać że nie jestem automatem. Piszę komentarz i chyba za 5-10 razem udaję mi się przepisać ten cholerny tekst. Strasznie to zniechęca do komentowania...:(
Usuńojej, chętnie wyłączę, ale jak już pisałam blogger... no cóż dla mnie zagadka. Nie wiedziałam nawet, że u mnie też się to włącza. Poszukam i spróbuję wyłączyć:))
UsuńZnalazłam i mam nadzieję, że wyłączyłam, jeśli nie to proszę daj mi znać przy następnym komentarzu. Bardzo dziękuję.
UsuńCo do kokietowania to nie miałam takiego zamiaru. Ostatnio jakoś nie podobają mi się moje prace, może rzeczywiście trochę przesadzam :) Postaram się zmienić nastawienie na bardziej wiosenne. Pozdrawiam.
Raz dwa, raz dwa, próba mikrofonu
OdpowiedzUsuńHurra, działa bez weryfikacji :))))
UsuńCieszę się :)))) dziękuję za pomoc.
UsuńWyszły znakomicie1 Ja nauczona przykrym doświadczeniem z zeszłego roku (tej jajecznicy nikt już jeść nie chciał:)) )robię takie pisanki na jajach gotowanych na twardo! I wyobraź sobie, ze kilka przetrwało z poprzednich swiąt:)) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować sposób z gotowanymi jajkami, bo synek kategorycznie odmówił jedzenia kolejnej jajecznicy:) Pozdrawiam.
Usuń