Bo groszek nie pachnie a motyli już nie ma...
Nabyłam wiosną groszek pachnący z nadzieją, że mi na mojej osobistej patelni (czytaj balkonie) wyrośnie i wiecie co? Wyrósł!!! Oj byłam wniebowzięta!!! Zachwycona!!! Z niecierpliwością czekałam aż rozkwitnie...Rozkwitł:
Kolor nie taki jak zapamiętałam z lat dziecięcych, ale przecież nie o kolor chodzi tylko o zapach. Nadęłam więc moje nozdrza i ... zapachu brak...Wtedy sobie przypomniałam jak Ala, co to niedawno kwiaciarką się stała, mówiła mi, że kwiaty już nie pachną tak jak dawniej... I jeszcze przypomniałam sobie, jak Małgosia chwaliła zapach Jaśminu Asi, a Asia tłumaczyła, że on zawsze tak pachniał, bo już jakiś czas temu posadzony, a teraźniejsze Jaśminy, to duże, piękne kwiaty mają, ale zapachu nie posiadają... I jeszcze sobie kilka innych rozmów przypomniałam, że teraz dużo komarów jest, bo nie ma żab i Czyżyków (czy tam innego ptactwa) nie ma, co by je jadły, i że pszczoły zagrożone... biedronki to już tylko chińskie można spotkać, a motyli coraz mniej wokół nas...
I tak mi się smutno zrobiło, bo co te nasze wnuki podziwiać będą? Biedronka to tylko z tanim sklepem kojarzyć się będzie... Zapach tylko sztuczny w perfumeriach poczują, z owadów to tylko komary i karaluchy zostaną... Biedoliłam i biedoliłam...aż wybrałam się na wieś, a tam od motyli to aż biało na łąkach, od zapachów to aż w głowie się kręciło, żaby, a nawet raki w jeziorze pływały, na piękną, polską biedronkę się natknęłam i tak sobie pomyślałam, że jak byłabym takim owadem czy płazem lub ptakiem, to też na wieś wolałabym się wynieść, a nie tu w tych spalinach i środkach owadobójczych się gnieździć i narażać się na ciągłe podtruwanie... Więc postanowione: jak dzieci podrosną to ja się na wieś wyniosę, przynajmniej wnuki będą miały gdzie wyjeżdżać i naturę podziwiać:)
Tym czasem dla małych urwisów (nie, nie, jeszcze nie dla wnuków) kubeczki namalowałam:
Życzę Wam dużo uśmiechu, zapachu i wielu pięknych, letnich przeżyć: motyli, biedronek, pachnących kwiatów i śpiewających ptaków.
Edyta
Wszystko co napisałaś to racja.Ja kiedyś chciałam na oknie w skrzynce posadzić pietruszkę i koperek i owszem tak jak Twój groszek wzeszły ale zapachu nie miały - więc nie przydały się do niczego. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMasz rację,że wszystko teraz jest tylko ładne a nie pachnące. Kiedyś to nawet stokrotki na łące pachniały a teraz o tym mowy nie ma.
OdpowiedzUsuńKubeczki jak zwykle bardzo ładne:)
Miłego tygodnia Edytko:)
Oj tak z ta przyroda to masz racje... Ja tez planuje wyemigrowac na wies:)
OdpowiedzUsuńA kubieczki pieknie zmalowałaś:)
pozdrawiam niebiesko:)
Najpierw było smutno, ale potem powiało optymizmem. Przyroda nadal się broni i to z powodzeniem.:)Jakie słodkie kubeczki.:)
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że przyroda się broni i rozwija na swój sposób. Nie jesteśmy wstanie przewidzieć jak świat będzie wyglądał za kilkadziesiąt czy kilkaset lat, ale wierzę, że nadal będzie zachwycał:))
UsuńWyniosłam się na wieś i żab tu zatrzęsienie, mrowki trzeba z domu wypraszać, biedronki latają, kwiaty pachną. W tym roku groszku pachnącego nie mam, ale w zeszłym pachniał cudownie, czteroletni jaśmin jak najbardziej pachnie, a w ogrodzie widuję nawet Pazia Królowej.
OdpowiedzUsuńTylko pozazdrościć :) Tym bardziej będę parła do celu, którym jest wieś:)
UsuńDzięki za odwiedzinki. Ja też z przyjemnością obejrzałam Twoje prace. Stworzyłaś miłe miejsce.Fakt,kwiaty,zapachy, dźwięki przyrody są dopełnieniem naszego życia,miłym akcentem szarej rzeczywistości.Ja też niedawno wyniosłam się z miasta i jestem bardzo,bardzo szczęśliwa.Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚliczne kubeczki:) U mnie w tym roku należałoby jeszcze dodać do całej kolekcji żarłoczne ślimaki - pożerają wszystko co spotkają na swojej drodze. Czy truskawki czy sałata - wszystko doskonale im smakuje;) Tylko co zostanie dla ludzkości jak takie stado wpadnie do ogródka;) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńProponuje wcale nie czekać z tymi przenosinami na wieś ja też z bloku uciekłam a teraz za nic w świecie tam nie chcę wrócić. Kubki urocze i groszki też zwłaszcza, że od nich się zaczęło.....
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje prace :)Są naprawdę warte uwagi :)
OdpowiedzUsuńJa całe swoje życie mieszkam na wsi i nie wyobrażam sobie inaczej :)
pozdrawiam z pięknego Roztocza, Ala
Dom z ogrodem na wsi to moje marzenie :) Ciężko będzie je urzeczywistnić, bo to dość kosztowne przedsięwzięcie ... Cudne kubeczki ! Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńZ tymi żabami i komarami to nie do końca prawda. Siedzę sobie dzisiaj rano na fotelu z kubkiem kawy i dobudzam, aż tu nagle coś mi przy kominku zaczęło się ruszać. Na szczęście nie była to mysz, tylko ŻABA, no normalnie taka niewielka ropucha. Nocowała sobie w domu, bo drzwi były pozamykane, a komary jak hulały tak hulają.
OdpowiedzUsuńUrwisy pewnie się nacieszyć nie mogą, pijąc z takich kubeczków :) Piękne!
OdpowiedzUsuńKubeczki takie inne niż te spotykane na każdym kroku. Chociaż tu gdzie teraz jestem, w Chania spotkałam pana, którego brat robi kubki, miski, talerzyki - i tak śmiesznie tanio sprzedaje . Bardzo go polubiłam - bratnia dusza. Kubek oczywiście mamy.
OdpowiedzUsuńKomarów tu zatrzęsienie. Tej nocy one mnie a ja im - robiliśmy sobie jatkę. Pozdrawiam. Buziaki.
Śliczne kubeczki, takie osobiste:)) Mieszkam w mieście i mimo,że mam ogród, to baterie jadę ładować do znajomych na wieś:)) Tam jest inny świat:)) Zapraszam do mnie w odwiedziny, będzie mi bardzo miło:))
OdpowiedzUsuńŚliczne kubeczki! ;) A ostatnio w katowickim tramwaju natknęłam się na biedronkę! ;) Próbowała wylecieć, ale skończyło się na tym, że uderzała o szybę... Pozdrowienia! ;)
OdpowiedzUsuńja oczywiście z leniem na plecach nie zauważyłam twojego posta. Tak się złożyło, że z tych ślicznych kubeczków piją moje dwa urwiski :) uwielbiają te kubeczki pozdrawiam i bardzo dziękuję Edyta
OdpowiedzUsuń