Krzesło w hortensjach
Koleżanka z pracy poprosiła mnie abym udekorowała krzesło wyhodowanymi przez nią hortensjami. Nigdy dotąd nie decoupage'owałam przy pomocy zasuszonych kwiatów, no ale przecież nie mogłam odmówić:) Poza tym uwielbiam nowe wyzwania.
Ususzyłam w książkach kilka pojedynczych kwiatków i przykleiłam w wybranych miejscach. Postępowałam analogicznie do ozdabiania serwetką i niestety choć hortensja pięknie się ususzyła zachowując kolor, po przyklejeniu zrobiła się brązowa.
Niestety musiałam podmalować kwiatki, ale końcowy efekt nie był taki zły.
Przyklejaliście kiedyś prawdziwe kwiaty? Też zmagaliście się z podobnym problemem, a może macie jakiś patent jak zrobić, żeby kwiaty zachowały naturalne kolory?
Jeszcze tylko 9 dni i już jedna osoba z Was dostanie ode mnie prezent, wciąż jeszcze można się zapisać TU
Ususzyłam w książkach kilka pojedynczych kwiatków i przykleiłam w wybranych miejscach. Postępowałam analogicznie do ozdabiania serwetką i niestety choć hortensja pięknie się ususzyła zachowując kolor, po przyklejeniu zrobiła się brązowa.
Niestety musiałam podmalować kwiatki, ale końcowy efekt nie był taki zły.
Przyklejaliście kiedyś prawdziwe kwiaty? Też zmagaliście się z podobnym problemem, a może macie jakiś patent jak zrobić, żeby kwiaty zachowały naturalne kolory?
Jeszcze tylko 9 dni i już jedna osoba z Was dostanie ode mnie prezent, wciąż jeszcze można się zapisać TU
Tymczasem pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia za tydzień.
Edyta
No cudnie to wyszło! nowe wyzwania okazują się strzałem w dziesiątkę, krzesło wyszło - a raczej hortensje na nim- fantastycznie, a ten krzew!! bajka!!
OdpowiedzUsuńJak byś nie napisała, że zbrązowiały nigdy bym nie zgadła, że podmalowane . Tylko liście . Wyszło świetnie. Masz fajne pomysły. :)
OdpowiedzUsuńOooo ale oryginalny pomysł ! Nietuzinkowy ! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńO kurczaki! Ależ wyzwanie, myślę, że jesteś pionierką w tej dziedzinie. Wspaniałe! Na prawdę gdybyś nie zdradziła, że podmalowane uznałabym, że są naturalne.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie i życzę udanego tygodnia
Fajnie! Szczególnie na siedzisku widać warstwowość kwiatków :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem!! Super wyszło, pięknie podmalowane :) :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, mam "na tapecie" dwa takie krzesła ;)
Robiłam kiedyś zakładki z suszonych kwiatów, ale nie pamiętam, czy brązowiały...:( W każdym razie piękne krzesło zrobiłaś:)
OdpowiedzUsuńPięknie wyszło!!
OdpowiedzUsuńsuper to krzesło! ;) nawet jeśli musiałaś trochę podmalować, to i tak świetnie jak na pierwszy raz!:) Ciekawe czy można decoupage;ować kwiatkami i nie utracić ich naturalnego koloru. pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie jest to krzesło w pretensjach ;)
OdpowiedzUsuńA i takie pomalowane, bardzo mi sie podoba,jest bardzo milusinskie, ja ostatnio robie na moje okragle krzeselka, szydelkowe ubranka, pozdrawiam cieplo,ania
OdpowiedzUsuńPomysł jest świetny. Mnie to by pasowały te brązowe. Nigdy nie dekupażowłam prawdziwymi kwiatami, ale pomysł niezmiernie mi się spodobał, więc pozwolisz Edytko, że w wolnej chwili odgapię :) Hortensji u mnie dośc, więc spróbuję z różnymi kolorami kwiatów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ale ślicznie wyszło to krzesło:)
OdpowiedzUsuńPiękne... u mojej babci jest dość stary biały taboret, łypię na niego okiem od dłuższego czasu. Pomysł z prawdziwymi kwiatami jest niesamowity. A jakby tak zanurzać je w parafinie? Spotkałam się z takim pomysłem przy okazji porady jak zachować kolor jesiennych liści. :)
OdpowiedzUsuńjakie cudne krzesełko podziwiam za odwage ja jeszcze nie spotkałam się z ozdabianiem prawdziwymi kwiatami :)
OdpowiedzUsuńUrocze krzesełko
OdpowiedzUsuńNiesamowite! Przez myśl mi nie przeszło, że można użyć żywych kwiatów :) Rewelacja!
OdpowiedzUsuńDo twarzy mu w tych hortensjach :))
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona. dzieło sztuki:))
OdpowiedzUsuń