Ogrodowo-balkonowy post
Ostatnio zaniedbuję bloga , gdyż pochłania mnie całkowicie moja nowa pasja - ogrodnictwo.
Niezupełnie taka nowa, bo lubiłam to już jako nastolatka. Teraz gdy mam swój kawalątek ziemi chciałabym zamienić ją w raj. Na tej drodze są wzloty i upadki, ale mam na swoim kącie trochę sukcesów.
-jabłka;
-czarne porzeczki;
- borówki amerykańskie.
Nie byłoby by ich gdyby nie moje kochane zapylacze.
Były też widoki na truskawki, ale w tym roku raczej ich nie będzie. Dlaczego, opowiem innym razem.
Z mniejszych odpadków małżonek zrobił drabinkę, będzie się po niej piął powojnik.
Pisałam o tym TU.
Klęska urodzaju sprawiła, że wszystko pięknie mi wzeszło, a ja zamiast powyrzucać mniejsze, słabsze sadzonki, zostawiłam je. Mam teraz tyle roślinek, że z pewnością nie zmieszczą się w warzywniku.
Nie wiedziałam co z nimi zrobić. Z pomocą przyszło mi marcowo-kwietniowe wydanie "Gardeners World".
Były w nim artykuły o uprawie w pojemnikach.
Najpierw nie mogłam uwierzyć ile roślin można zmieścić w jednej donicy, a przecież oglądam Montiego systematycznie i widziałam nieraz co on potrafi powsadzać do jednego pojemnika. Potem pomyślałam, że przecież sama od wielu lat na parapecie kuchennym mam skrzynkę, do której wsadzam ile wlezie. ;)
W tym roku rośnie tam pietruszka, bratki i cebula na szczypiorek.
Postanowiłam więc część sadzonek zostawić na balkonie, w donicach. Po kilka roślin w jednym pojemniku.
Jeszcze nie wyglądają efektownie, ale mam nadzieję, że to się zmieni, gdy sadzonki zakwitną i zaowocują, a nasiona wykiełkują. Nie kupowałam gotowych roślin (oprócz bratków i poziomki). To jeden ze sposobów na oszczędzanie. Niestety ten rodzaj uprawy związany jest z ćwiczeniem cierpliwości, a wiecie, że mnie taki trening dobrze zrobi. Nigdy nie byłam cierpliwa. :)
Sztuką cierpliwości było też siedzenie i obserwowanie dzikiej pszczoły zamieszkującej domek na moim balkonie. Domek jest tam już kilka lat, wielokrotnie go pokazywałam, np. TU. Od tego czasu strasznie się zniszczył, ale wciąż był zamieszkały. W tym roku w ruinie żyje tylko tylko jedna pszczółka. Postanowiłam wykorzystać ten fakt i go odrestaurować.
Usiadłam na balkonie i obserwowałam jak długo trwają jej wyprawy. Okazało się, że niektóre dłużej, a inne tylko kilka minut. Miałam więc bardzo mało czasu. Przygotowałam papier ścierny, pędzel i farbę. Gdy tylko pszczoła odleciała, oszlifowałam daszek i pomalowałam go dwoma warstwami farby, a wszystko to w kilka minut! Najszybsza renowacja w moim życiu. :) Frontu nie odważyłam się ruszać, ale mam nadzieję, że daszek ochroni domek jeszcze przez kilka sezonów.
Już wiecie co pochłania mnie tak mocno, że nie mam czasu na bycie tutaj. Mam nadzieję, że to się zmieni i częściej będę pisała posty., chociażby po to by dzielić się z Wami moją radością. :)
Niezupełnie taka nowa, bo lubiłam to już jako nastolatka. Teraz gdy mam swój kawalątek ziemi chciałabym zamienić ją w raj. Na tej drodze są wzloty i upadki, ale mam na swoim kącie trochę sukcesów.
WARZYWNIK
Oto pierwsze warzywo w ogrodzie (na balkonie już dawno pojawiły się rzodkiewki) :) Jeszcze niedojrzałe, ale jest!SAD
Są też nadzieje na owoce:-jabłka;
- borówki amerykańskie.
Nie byłoby by ich gdyby nie moje kochane zapylacze.
Były też widoki na truskawki, ale w tym roku raczej ich nie będzie. Dlaczego, opowiem innym razem.
RECYKLING OGRODOWY
Za to wykazaliśmy się zamiłowaniem do życia zgodnie z zasadą "no waste". Z budowy garażu zostało trochę drewna, z którego powstała rabata warzywna.Z mniejszych odpadków małżonek zrobił drabinkę, będzie się po niej piął powojnik.
BALKON
Jako ogrodnik nie spisałam się najlepiej. Zakupiłam mnóstwo nasion i już w lutym zaczęłam wysiew.Pisałam o tym TU.
Klęska urodzaju sprawiła, że wszystko pięknie mi wzeszło, a ja zamiast powyrzucać mniejsze, słabsze sadzonki, zostawiłam je. Mam teraz tyle roślinek, że z pewnością nie zmieszczą się w warzywniku.
Nie wiedziałam co z nimi zrobić. Z pomocą przyszło mi marcowo-kwietniowe wydanie "Gardeners World".
Były w nim artykuły o uprawie w pojemnikach.
Najpierw nie mogłam uwierzyć ile roślin można zmieścić w jednej donicy, a przecież oglądam Montiego systematycznie i widziałam nieraz co on potrafi powsadzać do jednego pojemnika. Potem pomyślałam, że przecież sama od wielu lat na parapecie kuchennym mam skrzynkę, do której wsadzam ile wlezie. ;)
W tym roku rośnie tam pietruszka, bratki i cebula na szczypiorek.
Postanowiłam więc część sadzonek zostawić na balkonie, w donicach. Po kilka roślin w jednym pojemniku.
Jeszcze nie wyglądają efektownie, ale mam nadzieję, że to się zmieni, gdy sadzonki zakwitną i zaowocują, a nasiona wykiełkują. Nie kupowałam gotowych roślin (oprócz bratków i poziomki). To jeden ze sposobów na oszczędzanie. Niestety ten rodzaj uprawy związany jest z ćwiczeniem cierpliwości, a wiecie, że mnie taki trening dobrze zrobi. Nigdy nie byłam cierpliwa. :)
RENOWACJA
Sztuką cierpliwości było też siedzenie i obserwowanie dzikiej pszczoły zamieszkującej domek na moim balkonie. Domek jest tam już kilka lat, wielokrotnie go pokazywałam, np. TU. Od tego czasu strasznie się zniszczył, ale wciąż był zamieszkały. W tym roku w ruinie żyje tylko tylko jedna pszczółka. Postanowiłam wykorzystać ten fakt i go odrestaurować.
Usiadłam na balkonie i obserwowałam jak długo trwają jej wyprawy. Okazało się, że niektóre dłużej, a inne tylko kilka minut. Miałam więc bardzo mało czasu. Przygotowałam papier ścierny, pędzel i farbę. Gdy tylko pszczoła odleciała, oszlifowałam daszek i pomalowałam go dwoma warstwami farby, a wszystko to w kilka minut! Najszybsza renowacja w moim życiu. :) Frontu nie odważyłam się ruszać, ale mam nadzieję, że daszek ochroni domek jeszcze przez kilka sezonów.
Już wiecie co pochłania mnie tak mocno, że nie mam czasu na bycie tutaj. Mam nadzieję, że to się zmieni i częściej będę pisała posty., chociażby po to by dzielić się z Wami moją radością. :)
Tymczasem pozdrawiam wiosennie i ogrodowo!
Edyta
Roślinki jak marzenie. Cudnie wszystko zaplanowałaś. Udanych plonów!
OdpowiedzUsuńUściski:)
Dziękuję i równie mocno ściskam :)
UsuńSwietnie,ze masz ogrod i uprawiasz praktycznie,czyli dla ciala i piekne kwiaty dla duszy,pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńPostanowiłam sobie, że ogród będzie użyteczny, nawet kwiaty wybieram takie, które można zjeść ;) W ostateczności znalazły się też takie, których lepiej nie próbować, ale albo je dostałam, albo skradły mi serce urodą.
UsuńWidać że jesteś szczęśliwa mając taką pasję, tak trzymaj, pozdrawiam serdecznie 😄😄😄
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedziała, już dawno nie czułam się tak szczęśliwa. Mój mąż mówi, że jak dojeżdżamy do działki to promienieję i cały czas się uśmiecham. :) Pozdrawiam!
UsuńCoraz piękniej i kolorowo u Was. Piękny domek dla pszczółki. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Agnieszko, jeszcze do "pięknie" daleka droga, ale uwielbiam nasz ogród i tak.
UsuńI oczywiście równie serdecznie pozdrawiam. :)
UsuńPiękny ogród, a pasja dodaje skrzydeł.:) Pozdrawiam serdecznie.:)
OdpowiedzUsuńOj dodaje, zwłaszcza taka, którą można uprawiać na świeżym powietrzu wśród innych uskrzydlonych stworzeń :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńZbiory będą smakowite.
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję. :)
UsuńMuszę j ja rozejrzeć się za tym czasopismem... hymmm... nie wiedziałam, że jest :) Dzięki :D
OdpowiedzUsuń