Uprawiając ogród weekendowo przekonałam się, że muszę stawiać na rośliny, które wytrwają podczas mojej nieobecności. Mistrzyniami pod tym względem okazały się pelargonie.
W tym roku miałam kilka odmian i wszystkie mnie zachwycały. Powyżej widzicie pelargonię o ślicznych kwiatach, wyglądających jak małe różyczki. Poniżej dwie odmiany zwisające.
I jeszcze kilka innych. :)
Pięknie wyglądały cały sezon - od maja, aż do teraz. Wiem, że ich czas przemija i już niedługo trzeba będzie je zabezpieczyć przed mrozem, ale póki co wciąż kwitną i cieszą oko. To też mnie zadziwia, bo było nie było pochodzą z Afryki. Pierwszy przymrozek za nami, a one nadal kwitną, a u niektórych pięknie przebarwiły się liście.
Niestety nie mam złudzeń - za chwil parę pójdą do domu. A wówczas zostaną po nich puste skrzynki balkonowe. Ja z powodu oszczędności mam skrzynki plastikowe, które niestety z czasem się niszczą i brzydko wyglądają, chociaż nadal spełniają swoje zadanie. Jedną taką mam już od ładnych paru lat (tu zdjęcie zrobione dawno temu).
Zastanowiłam się czy ją wyrzucić. Jak pomyślałam ile plastiku w ten sposób trafia na śmietnik, to postanowiłam jeszcze przez jakiś czas nie kupować kolejnej, a wykorzystać tę samą. Oczywiście nie chciałam, aby urodę pelargonii przyćmił wypłowiały, brzydki plastik, więc odrobinę skrzynkę odnowiłam.
Jak odnowić plastikową doniczkę?
Potrzebować będziesz:
- wspomnianą starą skrzynkę balkonową,
- drewniane obrzeże do rabat,
- wiertarkę z wiertłem,
- bejcę do drewna,
- pędzel,
- drucik lub trytytkę,
- ziemię do kwiatów,
- pelargonie.
1. Drewniane obrzeże pomalowałam bejcą do drewna, a na froncie skrzynki, po obu stronach wywierciłam po dwa otwory.
2. Następnie drucikiem przymocowałam drewniane obrzeże do frontu skrzynki.
4. Wypełniłam ją ziemią, posadziłam pelargonie i ustawiłam nową skrzynkę na ganku.
Myślę, że skrzynka jeszcze jakiś czas mi posłuży. Zachęcam Was do ponownego wykorzystywanie plastikowych doniczek - nie wyrzucajcie ich pochopnie, bo nie każde tworzywo sztuczne można poddać recyklingowi (np. czarny plastik). Ja staram się wykorzystywać pojemniki wielokrotnie, np. w tych po zakupie nowych roślin sieję wiosną rozsadę albo robię sadzonki z pędów. Niektóre brzydkie donice wkładam do wiszących koszy i zakrywam jutą (widać to na jednym z powyższych zdjęć) lub matą kokosową. Często też do ich zakrycia używam osłonek i wiklinowych koszy. Może podpowiecie co jeszcze można zrobić ze starych, plastikowych donic?
Myślę, że skrzynka jeszcze jakiś czas mi posłuży. Zachęcam Was do ponownego wykorzystywanie plastikowych doniczek - nie wyrzucajcie ich pochopnie, bo nie każde tworzywo sztuczne można poddać recyklingowi (np. czarny plastik). Ja staram się wykorzystywać pojemniki wielokrotnie, np. w tych po zakupie nowych roślin sieję wiosną rozsadę albo robię sadzonki z pędów. Niektóre brzydkie donice wkładam do wiszących koszy i zakrywam jutą (widać to na jednym z powyższych zdjęć) lub matą kokosową. Często też do ich zakrycia używam osłonek i wiklinowych koszy. Może podpowiecie co jeszcze można zrobić ze starych, plastikowych donic?
Pozdrawiam,
Edyta
To prawda, plastikowe donice nie mają tego uroku i nie wyglądają zachęcająco, ale Twoja metamorfoza jest niesamowita. Worki jutowe też są ok, pięknie to wygląda:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kwiaty. Ogród to coś wyjątkowego i niesamowitego. Warto o niego dbać i wiedzieć, co robimy.
OdpowiedzUsuń