poniedziałek, 31 października 2016

Święto przyszłych pokoleń

Kiedy dorośli szykują się do Święta Zmarłych, dzieci wycinają dynię. Nie wiem czy to dobrze czy źle, wiem, że mój synek (lat 12) bardzo chciał, więc sobie sam wyciął halloweenową dekorację do swojego pokoju. Wyszła mu całkiem nieźle, więc postanowiłam Wam ją pokazać.




Pozdrawiam,
Edyta

piątek, 28 października 2016

Zegar i jubileusz

Jakiś czas temu obiecałam sobie, że będę tu wpadać regularnie, i co? Jak zwykle, obiecanki-cacanki. Troszkę jestem usprawiedliwiona, bo wiele się ostatnio dzieje i czasu mam niewiele. Zacznę jednak od tego, że czasem coś robię w pracowni, np. pomalowałam zegar na zamówienie.




Osoba, która go zamówiła, najpierw chciała, żeby był miętowy. 

Jednak po namyśle uznała, że szary lepiej pasowałby do jej wnętrza. Zaproponowałam, że pomaluję drugą stronę i w ten sposób zegar będzie dwustronny. Latem miętowy, zimą szary :)  Trochę się obawiałam, że na szarej stronie będą widoczne miętowe brzegi i efekt nie zadowoli klientki, ale myślę, że wyszło fajnie.


Jak już pisałam w ostatnim czasie dużo się działo. Jednym z ważnych wydarzeń był 25 jubileusz miesięcznika "Cztery Kąty". Do redakcji trafiłam 4 lata temu, to dość ciekawa historia, ale opowiem ją Wam innym razem. Teraz się cieszę, że mogę wraz z całą ekipą podziękować czytelnikom za te 25 lat.




O tym co jeszcze się działo napiszę w następnych postach - może w końcu uda mi się częściej tu wpadać.

Pozdrawiam,
Edyta

czwartek, 13 października 2016

Wyniki candy i nowa, kocia rodzinka

Żeby potrzymać Was w napięciu najpierw przedstawie moje małe cztery cuda:


Maluchy mają już charakterki, dwa są bardzo ciekawskie, jeden to taka mała ciapa, a czwarty, najmniejszy ma zawsze smutną minkę.



Strasznie przypomina moją kotkę (choć ma inny kolor) i też najchętniej śpi przytulony do mamy.


Choć ostatnio wychylił łepek (podczas gdy rodzeństwo już prawie wychodzi) z posłania.

Nawet nie przypuszczałam ile radości sprawią mi te maluchy. A ich przyjście na świat nie było łatwe - kotka kazała mi siedzieć przy sobie kilka godzin, aż ostatnie maleństwo przyszło na świat. Córka donosiła mi wodę i jedzenie, bo jak tylko oddalałam się kotka biegła za mną zostawiając nowo narodzone maleństwa. Więc tak siedziałyśmy i rodziłyśmy wspólnie :)
A teraz trochę przyjemności dla Was.

Lista uczestników zabawy pierwszej:


1.      Szyje.tworze
2.      Ruda
3.      Anna Bal
4.      Ataboh
6.      Sylwia Hejbowicz

A wylosowaną osobą jest :

 
Czyli Ataboh! Gratuluję i proszę o kontakt

W drugiej zabawie wzięły udział:
 
1.       violka

2.       Asia
3.       Ruda
4.      Anarietta
5.      Kinia Pracownia K&A
6.      sylwia s
7.      mrumru
8.      nabiegunachArt Sylwia
9.      Monika S
11.  Ivi
 

A wylosowaną osobą jest:

 

 Czyli Kinia PracowniaK&A! Gratuluję i również proszę o kontakt.

Na dziś już dość emocji, pozdrawiam,
Edyta 

wtorek, 4 października 2016

Gięte meble

To niesamowita historia. Czy wiecie, że technologia gięcia drewna nie zmieniła się od XVIII wieku, kiedy to Michael Thonet wymyślił jak zgiąć drewno za pomocą gorącej wody i pary wodnej? Zasłużył tym na sławę, a jego meble cieszą oczy do dziś.

Fot. Fameg
 Kontynuatorami tego dzieła byli jego synowie, którzy zbudowali kilka fabryk w Europie. Między innymi w Radomsku (obecnie Fameg), którą to fabrykę miałam przyjemność niedawno zwiedzać.
Wrażenie robi ogromne. Na hali pracują ludzie, którzy ręcznie zmuszają drewno do nabrania kształtów przypominających meble. Maszyny, które tam stały wyglądały jak te z początku wieku. Oczywiście tam gdzie było to możliwe technologia wtargnęła i inne hale były zautomatyzowane. Jednak jak do tej pory żadna maszyna nie jest wstanie efektywniej i taniej giąć drewno, tylko człowiek ma tę siłę połączoną z delikatnością.

Fot. Fameg
I ja spróbowałam swoich sił. Muszę się pochwalić, że udało mi się to za pierwszym razem (choć nie bez pomocy). A sztuka ta jest trudna - drewno łatwo pęka. Jak trudna możecie wyczytać z mojej miny, hi, hi.



Między innymi z tego kawałka drewna powstał wieszak.


I jak Wam się podoba? Ja go bardzo lubię, to taka pamiątka z podróży, z podróży w czasie.

Pozdrawiam,
Edyta

PS. Część z Was widziała już ten post, ale miałam kłopoty z bloggerem i znikł mi niespodziewanie, więc musiałam opublikować go jeszcze raz.

Ceramiczne początki

 Aż trudno uwierzyć, że mija właśnie pół roku odkąd zapisałam się na warsztaty ceramiki. To jest coś o czym zawsze marzyłam, ale nigdy nie b...