Jak je zdobyć? To nie jest proste, bo nie mamy dostępu do świeżych warzyw i owoców. Co prawda w sklepach można kopić ogórki, pomidory, rzodkiewki itp., ale nie są tak zdrowe, jak latem.
Jak ja sobie radzę? Dziś opowiem o śniadaniu.
Tak wygląda:
Codziennie rano gotuję sobie kaszę jaglaną lub płatki ryżowe (naprzemiennie) na mleku sojowym. Wybrałam płatki błyskawiczne, bo nie mam rano czasu na długie przygotowania posiłku. Do nich dorzucam pestki i suszone oraz mrożone owoce (dzięki temu zaraz po ugotowaniu mogę jeść - gorące mleko szybko stygnie pod wpływem mrożonki). Na sok pomarańczowy pozwalam sobie tylko w weekendy, bo wyciskam go sama, więc w tygodniu nie ma na to szans :(
Przyjrzyjcie się dokładnie co jem:
Soja (w postaci napoju) - zawiera witaminy z grupy B, potas, żelazo,
magnez, fosfor i wapń. Pomaga w profilaktyce nowotworowej oraz obniża
cholesterol, a do tego jest niezastąpiona w okresie menopauzy.
wapń - 16 mg
żelazo - 0,41 mg
magnez - 13 mg
fosfor - 24 mg
potas - 153 mg
sód - 1 mg
cynk - 0,14 mg
http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/truskawki-dobre-dla-zdrowia-i-urody-jakie-witaminy-mineraly-zawieraja-_36662.htSoja (w postaci napoju) - zawiera witaminy z grupy B,
potas, żelazo, magnez, fosfor i wapń. Pomaga w profilaktyce nowotworowej oraz
obniża cholesterol, a do tego jest niezastąpiona w okresie menopauzy.
Płatki jaglane – witamina E, żelazo, potas, magnez, wapń i fosfor.
Płatki ryżowe – witaminy B1, B2, PP, żelazo, wapń.
Pestki dyni - Zawierają witaminy B1, B2, B3 i B9, mangan, magnez, fosfor, cynk oraz żelazo. Pomagają m.in. w walce z pasożytami.
Słonecznik - to aminokwasy i nienasycone kwasy tłuszczowe, witamina E, witaminy z grupy B oraz A i D oraz cynk, żelazo, potas i wapń.
Jagody goji – witaminy C, B2, wapń, potas, żelazo, cynk, selen.
Żurawina - witamina C, B1 i B2, wapń, fosfor, miedź i jod. Wspomaga m.in. pracę nerek
Morele - witaminy B, C, PP, żelazo, wapń, fosforu.
Borówki amerykańskie - witaminy C, A, B, PP, selen, cynk, miedź i mangan.
Truskawki - witaminy C, E, A i wszystkie z grupy B, wapń, żelazo, magnez, fosfor, potas, sód, cynk.
Wygląda na to, że zjadam bombę witaminową i mineralną, niestety to nie do końca prawda. Tylko świeże owoce i warzywa są tak bogate w witaminy i minerały. Suszenie, mrożenie, przechowywanie pozbawia je znacznej części tych wartości. Do tego dochodzą konserwanty, środki antyzbrylające, cukier, wszystko co producenci dokładają do suszonych owoców. Niestety w tym roku muszę się na nie godzić, ale w przyszłym mam zamiar dostępne w Polsce owoce samodzielnie ususzyć.
W poprzednie lato udało mi się natomiast zamrozić truskawki, jagody, maliny, borówki amerykańskie i inne owoce. Cieszę się, że to zrobiłam, bo wiem, że są zdrowsze (i były tańsze) od tych kupionych w sklepach teraz. Niestety i tak owoce tracą podczas pierwszych tygodni od zamrożenia wiele witamin (podobno truskawki w pierwszych dwóch tygodniach aż 20%). Dlatego z niedoborami witamin trzeba sobie radzić również w pozostałej części dnia. Jak? To już historia na inny post.
Dziś jeszcze troszkę horroru. Wiecie co mnie strasznie przeraża? Leży w pracowni płaskie i ciemne, ma białe plamy, jak wielkie ślepia wpatrzone we mnie...
To...
Tak, tak kawałek bawełny, który z własnej i nieprzymuszonej woli nabyłam. I chociaż sam w sobie jest uroczy, myśl, że będę musiała coś z niego uszyć napawa mnie przerażeniem.
Zgrozo, co ja zrobiłam?! Przecież ja wcale, a wcale nie mam zdolności krawieckich. Trzymajcie za mnie kciuki, żebym sobie i temu pięknemu kawałkowi tkaniny nie zrobiła krzywdy.
Na koniec zapraszam na popołudniowy spacer.
Pozdrawiam,
Edyta