Lubię zioła, najbardziej świeże. Niestety zimą mam ich niewiele, bo parapet w kuchni jest mały i nie wszystko, co chciałabym hodować, mieści. Właśnie dlatego wymyślam różne formy zakonserwowania (nie wiem czy to odpowiednie słowo) zapachu i smaku przypraw. Jednym z takich wynalazków (oczywiście nie mój ci on) jest aromatyzowana oliwa. Dzisiaj pokażę Wam dwie takie, co skradły mi podniebienie.
Przepisy są banalne. Świeże zioła, przyprawy lub warzywa zalewamy oliwą, odstawiamy w ciemne i chłodne miejsce na dwa tygodnie i już. Ja do pierwszej dodałam gałązkę rozmarynu i kilka ziaren kolorowego pieprzu. Druga to diablica, czyli zalana oliwą papryczka peperoni, używać ostrożnie:).
Taką oliwę możemy wykorzystać w zasadzie do wszystkiego, choć pamiętajmy jeśli użyjemy oliwy extra virgin to nie powinniśmy na niej smażyć.
Przepisy są banalne. Świeże zioła, przyprawy lub warzywa zalewamy oliwą, odstawiamy w ciemne i chłodne miejsce na dwa tygodnie i już. Ja do pierwszej dodałam gałązkę rozmarynu i kilka ziaren kolorowego pieprzu. Druga to diablica, czyli zalana oliwą papryczka peperoni, używać ostrożnie:).
Taką oliwę możemy wykorzystać w zasadzie do wszystkiego, choć pamiętajmy jeśli użyjemy oliwy extra virgin to nie powinniśmy na niej smażyć.
Życzę smacznego!