Pewnie zauważyliście, że ostatnio rzadko tu bywam? To przez brak czasu. Nowa praca mnie całkiem wykańcza, po powrocie do domu mam ochotę tylko na sen, a do domowych obowiązków się zmuszam. Nie pamiętam kiedy miałam pędzel, ołówek albo kredkę w ręku. O pracach domowo-dekoracyjno-remontowych nie ma mowy. Rękodzieło - nie ma mowy. Nowe projekty DIY - nie ma mowy. :( W weekendy jeden dzień spędzamy na wsi, ale nawet tam nie mam ochoty na pracę. Posadziłam parę krzaczków i kilkaset cebulek kwiatowych, aby ogród wiosną wyglądał pięknie, ale na tym koniec. To jest cena moich marzeń - skoro chcę wybudować dom muszę pracować, a znalezienie normalnej pracy, takiej, która pozwoliłaby człowiekowi po ośmiu godzinach wyjść, nie jest takie proste. Ale nie oto chodzi by narzekać, prawda? W końcu mam cel i muszę go zrealizować. A tymczasem, gdy kreatywna część mojej osobowości krzyczy by coś stworzyć, zajmuję się mniej wyczerpującymi pracami, np. lepieniem. To moja nowa terapia. Wygrzebałam z szuflady już dawno zakupioną masę plastyczną i ulepiłam krowę. Śmiesznie wyszła, ale o taki efekt chodziło, krowa ma być odrobinę pokraczna, wzbudzająca uśmiech.
Powstał też koń, ale jego pokażę Wam innym razem, bo muszę go jeszcze wyszlifować i pomalować.
Przy okazji zakupów spożywczych w jednym z hipermarketów natknęłam się na taką oto śliczną trawkę.
Oczywiście ostatecznie trafi do słoja, tymczasem razem z krową zdobi parapet kuchenny.
Natomiast w kwestii kwiatów kwitnących, to w moim domu jest ostatnio niezły misz-masz. Na balkonie kwitną jesienne wrzośce i wrzosy.
Na parapetach w salonie i w przedpokoju zakwitły zimowe grudniki.
Zakupiłam też cebulkę wiosennego hiacynta, która już wypuszcza pąki kwiatowe.
A z łąki wciąż przynoszę letnie, polne kwiaty.
Tak więc w domu mam wszystkie pory roku jednocześnie ::)) Cieszę się nimi, bo nie wiadomo, kiedy prawdziwa zima nas dopadnie.
Na wsi też rośliny wariują. Pisałam już, że posadziłam cebule wiosennych kwiatów. Część z nich wypuściła liście, a jeden szafirek zakwitł. Teraz się boję, że przemarzną jak przyjdzie pierwszy mróz. Jak myślicie? Może powinnam je wykopać? Macie pewnie większe doświadczenie w tej kwestii niż ja, więc proszę o radę.
Powstał też koń, ale jego pokażę Wam innym razem, bo muszę go jeszcze wyszlifować i pomalować.
Przy okazji zakupów spożywczych w jednym z hipermarketów natknęłam się na taką oto śliczną trawkę.
Oczywiście ostatecznie trafi do słoja, tymczasem razem z krową zdobi parapet kuchenny.
Natomiast w kwestii kwiatów kwitnących, to w moim domu jest ostatnio niezły misz-masz. Na balkonie kwitną jesienne wrzośce i wrzosy.
Na parapetach w salonie i w przedpokoju zakwitły zimowe grudniki.
Zakupiłam też cebulkę wiosennego hiacynta, która już wypuszcza pąki kwiatowe.
A z łąki wciąż przynoszę letnie, polne kwiaty.
Tak więc w domu mam wszystkie pory roku jednocześnie ::)) Cieszę się nimi, bo nie wiadomo, kiedy prawdziwa zima nas dopadnie.
Na wsi też rośliny wariują. Pisałam już, że posadziłam cebule wiosennych kwiatów. Część z nich wypuściła liście, a jeden szafirek zakwitł. Teraz się boję, że przemarzną jak przyjdzie pierwszy mróz. Jak myślicie? Może powinnam je wykopać? Macie pewnie większe doświadczenie w tej kwestii niż ja, więc proszę o radę.
Pozdrawiam,
Edyta
Edytko pięknie u Ciebie, jasno, wiosennie wręcz.
OdpowiedzUsuńKrowa jest przecudna, słowem, taka prawdziwa, ręcznie robiona. Dla mnie super.
A co do marzeń hmmm sama marzę o własnym kącie, a ponieważ mam już swoje lata i wynajmuję, to długi czas pragnęłam swojego małego M. I powiem Ci, że mi przeszło. Marzę o zdrowiu, a cała reszta. ech jak nadejdzie koniec i tak zostawię to na ziemi, nie zabiorę z sobą. Więc marzę, ale skupiam się na tym co tu i teraz, na zbieraniu do serca miłości, bo to mogę robić i to może wezmę z sobą. A małe M.....jak się uda, będę się cieszyć.
Trzymam mocno kciuki za Twoje marzenie i uważaj na siebie, abyś siły miała i zdrowie..... Niech się spełni!!!!
Dziękuję ślicznie, Tobie też życzę spełnienia marzeń i własnego M. Czasem warto powalczyć. :)
Usuńpowodzenia z marzeniami i cieszmy się tym ciepełkiem...u mnie na działce zkawitła forsycja...
OdpowiedzUsuńDziękuję. O to znaczy, że mamy już wiosnę ;)
UsuńŚliczne zdjęcia :) Krowa wyszła urocza - zanim przeczytałam tekst, pomyślałam, że to kupiona, stylowa figurka :) Brak przestrzeni dla siebie potrafi przytłoczyć, fajnie, że znalazłaś na to sposób. Powodzenia w realizacji marzeń!
OdpowiedzUsuńDziękuję!
OdpowiedzUsuńSwietna krowa :) u nas tez kwiaty wariuja... Wczoraj jeszcze byly piekne w pelnej krasie zakwitniete zla dzisiaj opadly bo mroz rano -7. Dobrze ze wczoraj przykrylismy wszystkie kwiatki choina ;) przykrywamy je zeby je ocieplic podczas zimy ;)
OdpowiedzUsuńTfu zeby nie zamarzly ;)
Usuń