Wspominki

Wspominki

Jak obiecałam przedstawiam kilka starych prac. Te deseczki powstały, kiedy uczyłam się cieniowania. To moje pierwsze cieniowane „dzieła”J



Pomarańcze powstały nieco później.


Druga strona jest cała malowana.

Coś jest nie tak...

Coś jest nie tak...

chęci do pracy mam, ale nic mi nie wychodzi. Nie mam pomysłów, a nawet gdybym miała to sił na realizację brakuje. Postanowiłam pokończyć dawno zaczęte prace. Szkatułka z bluszczem miała być prezentem dla mamy. Rzadko obklejam przedmiot całą serwetką, ale ta bardzo mi się podobała i do kształtu szkatułki pasowała. Niestety zabrakło kawałeczka, więc powstał pasek wokół wieczka. (Chyba zaczynam rymować:) Efekt mi się nie podoba, z dopracowaniem też miałam kłopot, ale brakuje mi sił na poprawianie, więc tak zostanie...




Postanowiłam porzucić decu na jakiś czas. Na blogu będę zamieszczać moje stare jeszcze niepublikowane prace, więc zaglądajcie od czasu do czasu:)
Dziękuję Wam za miłe komentarze. Ta odrobina wiosny niech będzie moim podziękowaniem:)


Walentynki

Walentynki

Co roku mam ten sam problem: obchodzić Walentynki czy nie? Przecież to nie nasze święto. Mąż się upiera, że nie, bo nasza tradycja jest równie ciekawa i należy ją pielęgnować. Dzieci wychowane na telewizyjnej kulturze amerykańskiej są jak najbardziej za obchodzeniem tego święta. Niby mąż ma rację, ale czy uda nam się powstrzymać to co idzie do nas z Zachodu? Myślę, że nie. Kolejne pokolenia będą bardziej obywatelami Świata niż Polski, czy to dobrze czy nie trudno powiedzieć.
Co Wy o tym sądzicie? Obchodzice Walentynki?
Ja się poddałam i mały akcent walentynkowy zrobiłam, co prawda nie dla mnie, ale zawsze.


Wyzwanie Szuflady  pt: " Czas na kawę "

Wyzwanie Szuflady pt: " Czas na kawę "

Zaczęłam sobie robić tacę, a tu takie wyzwanie!
Choć trochę się boję, bo pierwszy raz biorę udział w takiej inicjatywie, ale uwielbiam kawę, więc muszę zaprezentować moją tackę.
Pomalowałam ją czekoladowym brązem, w miejscach gdzie miały być "łączenia desek" przetarłam świeczką, całość pomalowałam kremem. Po wyschnięciu przeszliforałam i powstały mi deseczki. Na tak przygotowane tło przykleiłam serwetki. Niestety mój kremowy był zbyt jasny, więc zaczęło się cieniowanie, mieszanie farb, znów cieniowanie, szlifowanie etc. Na koniec poprawiłam "łączenia desek" i dopisałam "or". Całość zabezpieczyłam lakierem.
Oto efekt:





I zdjęcie przy sztucznym świetle:
Szklane brudaski

Szklane brudaski

Wraz z awarią zmywarki moja kuchnia, jadalnia i salon (3w1) wypełniła się wszelkiego rodzaju brudnymi szklankami i kubeczkami.  Wieczorem spędziłam kilka godzin na oczyszczaniu domu. Następnego dnia postanowiłam przyłapać brudziciela szklanek. Usiadłam sobie w kąciku z kawą, lekturą i obserwowałam. Troje moich słodkich dzieciaczków odeszło od śniadania pozostawiając trzy szklanki. Po 15 minutach zabawy przybiegła najmłodsza z pociech z krzykiem: „pić mi się chce”. Bez zastanowienia wyciągnął kubek z szafki i nalał sobie soku. Czwarte naczynie stanęło, tym razem na blacie kuchennym. Po kolejnych kilkunastu minutach wpadł średni syn ze słowami: „napiłbym się czegoś” i znów: szafka, szklanka i sok. Piąte naczynie spoczęło koło chlebaka. Kilka stron mojej książki dalej, weszła nastolatka. Bez słowa wyjęła szklaneczkę nalała wody, wypiła i grzecznie odstawiła koło zlewu. Szósta szklanka. Moja kawa w kubku, dawno się skończyła, więc ja również odstawiłam naczynie koło zlewu. Wyszłam na dwie godzinki do pracowni. Wracam, a kubeczki i szklaneczki rozmnożyły się do niewiarygodnych ilości.  Zawołałam potomstwo i grzecznie mówię:” Chciałabym zacząć robić obiad, czy możecie umyć po sobie naczynia?” „To nie moje!” nadzwyczaj zgodnie krzyknęło rodzeństwo. Spytałam, czy w takim razie mogą wskazać szklanki, w których dzisiaj pili. „Przecież ja jeszcze nic nie piłem!” – średniak, „Swoją szklankę mam w pokoju”- nastolatka, „Ja nie pamiętam, który jest mój kubek”- najmłodszy. Tak więc znów zostałam ze stertą niczyich naczyń. Postanowiłam jednak się nie poddawać terrorowi nieletnich (zwłaszcza, że zmywarka miała stać zepsuta jeszcze co najmniej 5 dni), zabrałam kilka szklanek do pracowni i podpisałam. Ha! Teraz każde z pociech ma swoją szklankę, którą musi utrzymywać w czystościJ Oczywiście szklanki, z wiadomych względów robiłam w pośpiechu, więc nie są zbyt urodziwe. Następnym razem postaram się lepiej.



Za dużo mam na głowie

Za dużo mam na głowie

Ośmioletni synek na moją prośbę, by wyszedł z psem mówi: „ no nie, ja mam za dużo na głowie”. Najpierw się roześmiałam, potem uświadomiłam sobie, że dzieci bywają naszą kalką. Powtarzają to co mówią dorośli i dlatego czasem bawią nas ich komentarze. Podobnie było z moją, wówczas dwuletnią córcią, która ciągle narzekała na skurcze w podbrzuszu, kiedy ja byłam w ciąży z jej młodszym bratem.
Tak więc zaczęłam się zastanawiać jak często ostatnio narzekam na brak czasu i nadmiar obowiązków. Doszłam do wniosku, że często i że jest to, jak w przypadku mojego synka grubo przesadzone. On ma tylko jeden obowiązek, a mianowicie wyjście popołudniowe z psem. Ja również tych obowiązków nie mam ,aż tak dużo, żeby w kółko narzekać. Po prostu czasem tłumaczę własną niechęć do zrobienia czegoś brakiem czasu. Warto jednak od czasu do czasu popatrzeć na siebie z boku, i poprawić co nieco, aby nasze dzieci zaskakiwały nas pozytywnymi uwagami podpatrzonymi u dorosłych.
Tym czasem pokażę Wam aniołka, który troszkę przypomina mojego synka, więc bardzo lubię ten motyw. Kiedyś zrobiłam obrazek, teraz szkatułkę. Zostały mi jeszcze dwa kawałki tej serwetki i na pewno je niedługo wykorzystam.


Kobieta jest jak niebo...

Kobieta jest jak niebo...


 pogodna
piękna
tajemnicza
gwałtowna
zachwycająca 
wesoła 
urocza
pełna nadziei
zmienna
przeciętna
czysta
fascynująca
gniewna
nieprzewidywalna
osnuta tajemnicą
pełna sprzeczności 
trudno jej nie kochać

Zimowa pierzynka

Zimowa pierzynka

Najpierw zasypało, potem zamroziło. Zima przyszłaśnieżnobiała, dumna i piękna i byłoby się z czego cieszyć gdyby nie ten mróz. Osobiście lubię zimowe spacery, ale niezbyt długie…




bo ciepło jednak jest przyjemniejsze. Śnieżna pierzynka pięknie wygląda, ale za oknem, a w domu lubię moją ciepłą pierzynkę w łóżeczku i niedzielne wylegiwanie się z poranną kawą. Na tę okazję zrobiłam tacę z nóżkami do łóżka. Miała być delikatna i śnieżnobiała, chyba się udała, ale niestety jak z wszystkimi białymi przedmiotami, które robiłam stoczyłam prawdziwą wojnę z pyłkami kurzu przylepiającymi się podczas lakierowania.  



Dzień Babci i Dziadka

Dzień Babci i Dziadka


Troszkę spóźnione (z powodu bytności na uczelni do późnych godzin wieczornych), ale z głębi serca życzenia:
Szczęścia i radości życia, zadowolenia nie tylko z wnucząt, rozwijania własnych pasji i spełnienia większości marzeń (bo zawsze jakieś marzenia muszą pozostać).
Dla wszystkich Babć i wszystkich Dziadków

Ponieważ z moją babcią kojarzy mi się ten motyw postanowiłam przy tej okazji zaprezentować właśnie to pudełko.



Copyright © Jabłoniee , Blogger