piątek, 28 września 2012

Zegar


Nie na długo czas u mnie się zatrzymał.
 


Tylko krótką chwilę drzemał.

 
 
Śmiał się z mojej chęci jego zatrzymania.
 
 
 

Chciałam coś  zrobić, byle nie słyszeć tego tykania. Pod szafę próbowałam go schować.
 
 
 

W końcu zaczęłam błagać: „Jak będziesz tak biegł ta róża zwiędnie.”
 

 
Lecz  on nadal pędził obłędnie.
Zegar powstał z bambusowego talerza. Lubię je ozdabiać, zrobiłam ich już kilka, ale zostały mi tylko trzy.
 
 
Dziękuję Wam za przemiłe komentarze pod ostatnim wpisem. Bardzo lubię jak piszecie, że pod wpływem mojej pracy też coś zmienicie, pomalujecie...J
Już w poniedziałek ogłoszenie wyników candy! Ponieważ chętnych jest dużo postanowiłam wylosować drugą nagrodę, którą będzie niespodzianka.
Pozdrawiam serdecznie i miłego weekendu życzę.
 


Ten post bierze udział w Liście Przebojów 2012 TU

wtorek, 25 września 2012

Paris, Paris, Paris


Niedoścignione marzenie…
Niegdyś zajmował powierzchnię niewielkiej wyspy na Sekwanie, obecnie wielka metropolia. Stolica mody, centrum sztuki, malarstwa, literatury, opery, teatru. Miejsce ucieczki emigracji polskiej XIX wieku. Miasto zakochanych… Można wymieniać w nieskończoność.
Razem z mężem planujemy wizytę w tym pięknym miejscu. Mam nadzieję, że uda nam się zrealizować marzenie, a póki co stworzyłam namiastkę Paryża ozdabiając komodę jego znakiem charakterystycznym.





Sprawa okazała się niełatwa, bo nie mogłam doszukać się w sieci darmowej grafiki z Wieżą Eiffla. Postanowiłam więc zrobić ją sama z kolorowego zdjęcia. Pewnie nie wyszła najlepiej, ale cóż to mój pierwszy raz.
 
 
Kolejnym problemem okazała się drukarka, która obsługuje tylko format A4. Bardzo chciałam, aby grafika była na całej komodzie, niestety tylko do widocznego na zdjęciu stopnia udało mi się ją powiększyć.


 
 
 
Efekt jest taki jak sami widzicie, mam nadzieję, że się podoba.
Witam wszystkich nowych stałych Gości na moim blogu i pozdrawiam dotychczasowych. Staram się wpadać do Wszystkich z rewizytą, niestety nie zawsze blogger pokazuje adres bloga, więc jest to trudne, ale będę starać się odwiedzić Wszystkich.

niedziela, 23 września 2012

Z wizytą w Sopocie


Ostatnio dużo piszę o sobie. Mój narcyzm zaczyna kiełkować, więc postanowiłam troszkę utrzeć mu nosa i napisać o kimś innym. Pokazać jego (a raczej jej) prace, zdjęcia, talent.  Mowa o osobie, która zaraziła mnie pasją decoupagowania. Pokazała pierwsze kroki, radziła, wskazywała właściwą metodę.
Oto niektóre z jej prac. 
 


 
 







Piękne, prawda?
Decoupage stał się sposobem wystroju całego mieszkania, a właściwie apartamentu na poddaszu jednej z zabytkowych kamienic w Sopocie.
Już od progu wita nas ozdobiona skrzynia, która zachęca do tego, aby się rozgościć.




W salonie stoją regały ze starymi zdjęciami miasta.
 
 
 
W kuchni nad zlewem jest szkło, ozdobione serwetkami nawiązującymi do plażowania.


 
 
Jedna sypialnia jest ozdobiona lawendowymi motywami.





Całość robi niesamowite wrażenie. Jest spójna, jasna i przytulna, nie przesycona ozdobami. Nigdzie nie odpoczywam tak jak tam. A dodając do tego relaksujący szum Bałtyku, piasek, słońce, ach jaka szkoda, że musimy pożegnać lato…
 
 
Cieszy mnie jednak fakt, że tak jak pisaliście w komentarzach, każda pora roku ma swoje uroki. Dlatego powitajmy jesień tak jak ona nas - kolorowo i słonecznie.
 
 
Wszystkie zamieszczone dzisiaj zdjęcia, oprócz dwóch ostatnich nie są mojego autorstwa.

piątek, 21 września 2012

Pragnienia


Jest tak wiele rzeczy, które chciałabym robić. Części z nich nie potrafię, na część nie mam czasu.
Pamiętam, że w dzieciństwie wielką frajdę sprawiało mi rzeźbienie, plecenie makramy, malowanie nawet szycie. Jak dzieci były małe uwielbiałam razem z nimi lepić modeliną lub masą solną. Teraz wszystkie te rzeczy stoją w kolejce czekając, aż będę miała czas.
Pewnego dnia zdarzyło się coś, co niejako zmusiło mnie do zrobienia jednej z tych rzeczy. Wyobraźcie sobie, że znalazłam w Internecie grafikę przecudnej Pani Pierrot (jeśli można tak powiedzieć). Tak mnie urzekła, że musiałam ją mieć niemal natychmiast. Zapragnęm ja namalować. Niestety moje malarstwo jest, co tu dużo mówić, wcale go nie ma. Ostatnią lekcję plastyki miałam w szkole podstawowej (bo w liceum uczęszczałam tylko na muzykę), a było to… hmn, powiedzmy wieki temu.  Oczywiście brak umiejętności nigdy i w niczym nie był dla mnie przeszkodą. Wzięłam więc pędzle, farby i tę grafikę przemalowałam. Niestety nie wyszła tak jak bym sobie tego życzyła, ale i tak jestem zadowolona z efektu.



Nie wiem tylko gdzie ją umieścić, na ścianie czy na nowo pomalowanej komodzie, którą pokażę następnym razem. Tam jest trochę gorsze światło  i kolory nie są tak żywe, ale może to lepiej, bo podkreśla smutek Pani Pierrot (no i nie rzucają się tak niedociągnięcia).



Z tej radości pojechałam do sklepu i kupiłam kolejne trzy podobrazia. Ciekawe co z tego będzie…


środa, 19 września 2012

Niespodzianka


Wciąż jeszcze zaskakuje mnie fakt, jak niespodzianki, potrafią
uszczęśliwić drugą osobę. Przynajmniej tak jest w moim
wypadku.
Wyobraźcie sobie moją radość, gdy otrzymałam tak cudowny prezent od Ines.



Koszyk pełen róż

Koszyk np. na owoce

Pięknie ozdobione pudełko, a w nim, aż trzy cudowne bransoletki





 



Były jeszcze słodycze i kawka, ale niestety zanim

zdążyłam pstryknąć fotkę, zostały pożarte przez stado

wygłodniałych wilcząt:(

Wszystko zaczęło się od nieudanej wymianki, podczas której moja para nie wywiązała się z zobowiązania. Organizatorce było tak przykro z tego powodu, że postanowiła przysłać mi prezent. To się nazywa profesjonalizmJ

Nie posiadałam się ze szczęścia.
Rezultat jest taki, że szczęście nie opuszcza mnie już od kilku dni J

 Ines dziękuję bardzo, bardzo mocno.

Ja na wymiankę przygotowałam lusterko  i talerz.
 





Dziękuję za odwiedziny.

 

 
 

niedziela, 16 września 2012

Jesień?


Nie wiem czy to przedpołudniowy brak słońca, czy to fakt, że zeszłotygodniowy krótki rękaw zamieniłam na polar, ale dzisiejszy  spacer  upłynął mi na rozmyślaniu o przemijaniu. Niestety już niedługo będziemy musieli pożegnać się z latem i chociaż każda pora roku ma swój urok, to jednak, brak mi będzie słońca, plaży, ciepła i chociażby chodzenia boso. 
Jeszcze nie tak dawno las wyglądał tak:
 
 
Dziś przybrał żółty odcień.
 
 
Jeszcze niedawno na krzakach poziomek wisiały czerwone owoce.
 
 
Dziś w pobliżu ich liści rosną grzyby.
 
 

 

 

 
Jakoś smutno mi się robiło, bo nawet pająk ma jesienne kolory.
 
 
Kwiaty coraz mizerniejsze.
 
 
 


A biedronka musi chodzić po pożółkłej gałązce.
 
Coraz więcej niezielonych liści.
 
 
Tylko Sonia niezmiennie czerpie radość ze spaceru.
 
 
Na szczęście popołudniu wyszło słońce.
 
 

Mogłam wygrzać kości na balkonie, z książką w ręku.
 
I niedawno ozdobioną  filiżanką z kawą.
 

 
Od razu wrócił mi humor i życie znów zaczęło cieszyć, może w tym roku jesień będzie słoneczna, a zima przywita nas białym puchem?
I nie będzie deszczowych, ponurych dni J



Ceramiczne początki

 Aż trudno uwierzyć, że mija właśnie pół roku odkąd zapisałam się na warsztaty ceramiki. To jest coś o czym zawsze marzyłam, ale nigdy nie b...