środa, 29 maja 2019

Jak zmienić reklamówkę w torbę?

Dawno nie było u mnie materiałów "zrób to sam", tylko ogród, ogród i ogród. :) Na szczęście pozytywnie reagujecie na moją nową fiksację, za co jestem bardzo wdzięczna. Dziękuję!
Dziś jednak mam dla Was prostą i szybką metamorfozę torby. Las w słoiku z zeszłego posta (TUTAJ) dostaliśmy zapakowany w bardzo fajną torbę. Zrobiona jest z grubego i wytrzymałego materiału. Zdaje się to washpapa. Wygląda trochę jak nubuk. Bardzo mi się spodobała i postanowiłam z niej korzystać na co dzień. Duża torba to dobry sposób, by nie kupować plastikowych reklamówek za każdym razem, gdy robimy zakupy, nawet niewielkie. Martwił mnie tylko napis, bo chociaż lubię LM, to jednak miałam  pomysł na ciekawszy wzór na torbie. Więc ją przemalowałam. Wyszła tak:

Wcześniej wyglądała tak:


Natomiast proces przemiany przebiegał tak:

Krok 1
Najpierw okleiłam taśmą malarską napis.



Krok 2.
Obklejony fragment pomalowałam czarną farbą kazeinową. Położyłam dwie warstwy farby. 


Krok 3.
Następnie przykleiłam szablon i pomalowałam tą samą farbą, fragment od paska w dół. Tu również malowałam dwa razy. Zdjęłam szablon i zostawiałam torbę, by wyschła. Na tym etapie chciałam proces zakończyć, ale nie spodobał mi się efekt, więc...


Krok 4.
... znów przykleiłam szablon, ale tym razem tak by trzymał się wokół czarnego paska, tego pod którym był napis. Znalazłam farbę o zbliżonym kolorze do torby i pomalowałam ten fragment.


Rezultat oceńcie sami.



Kotce się chyba podoba. :)




Pozdrawiam,
Edyta

czwartek, 23 maja 2019

Zrób sobie wiejski ogród

Z nadmorskich klimatów z poprzedniego posta przenoszę was dziś na polską wieś.


Nie tak zupełnie, bo akcja rozgrywa się w Łodzi, już wyjaśniam o co chodzi.
Wczoraj na zaproszenie Leroy Merlin pojechałam wraz z innymi dziennikarkami na Łódź Design Festival. Tam przedstawiciele marki przygotowali dla nas prezentację na temat wiejskiego ogrodu. Och, to było coś dla mnie! Te wszystkie kwiaty, kolory, zapachy.




Jaki jest krajobraz polskiego ogrodu? Mam nadzieję, że nie wyobrażacie go sobie jako wielki trawnik otoczony tujami lub innymi iglakami. Wiem, wciąż dużo jest takich ogrodów w Polsce, ale cofnijmy się kilka dekad wstecz do ogrodów naszych babć i prababć. To była prawdziwa feeria barw, zapachów i faktur. Na szczęście ten rodzaj zagospodarowywania terenu wokół domów wraca, nie tylko na wsi, ale i w miastach. Coraz częściej sięgamy po tradycyjne kwiaty - łubin, naparstnice, piwonie, dalie, irysy, bratki, malwy (o czym przypomniała mi Ela w komentarzu) i wiele innych. Nie stronimy też od polnych roślin - chabrów, maków, rumianku czy niezapominajek. 



Jak stworzyć rabatę z kwiatów?

Ja chciałabym mieć je wszystkie w ogrodzie, a wy? Tylko jak kwiaty wyeksponować, jak je łączyć? W wiejskim ogrodzie nietrudno zestawiać kolory - tu króluje dowolność, a im barwniej tym lepiej. Można więc stworzyć dowolną paletę, swoją ulubioną. Warto jednak zadbać o to by każdy gatunek był dobrze widoczny. Dlatego zamiast jednego kwiatka posadźmy całą grupę. 



Jeden słonecznik zginąłby na rabacie, ale kilka kwiatów to mocny akcent dający wspaniały efekt. Kolejna rzecz to ułożenie kwiatów względem siebie. Aby każdy z nich był dobrze widoczny posadźmy je piętrowo - najwyższe najdalej, potem średnie, a małe na obrzeżach rabaty (gdy rabata jest okrągła lub owalna w środku sadzimy najwyższe itd.). Tak jak na zdjęciu.


 Oczywiście tu efekt uzyskano nie wielkością roślin, a ustawieniem ich w odpowiednio wysokich donicach - to też dobry pomysł np. na tarasach.




Łącząc ze sobą rośliny zwróćmy uwagę na  fakturę. Różnorodność kształtów upiększy rabaty. Obok roślin o nietypowych liściach posadźmy coś prostego, lekkiego, np. trawę. Tu przykład ładnego zestawienia - orliki z kostrzewą.


Kolejną ważną rzeczą jest to, by ogród był piękny przez cały rok. Dlatego na rabacie posadźcie rośliny, które kwitną w różnych porach roku. Wiosną to przede wszystkim rośliny cebulowe, latem i jesienią byliny oraz kwiaty jednoroczne i dwuletnie. To, by ogród kwitł cały sezon jest ważne nie tylko dla nas, ale również dla owadów - w ten sposób mają co jeść przez cały czas. 

Ogród przyjazny ludziom i zwierzętom

Tradycyjny wiejski ogród zdecydowanie przyjazny jest wszelkim stworzeniom. Głównie dlatego, że łączy wiele gatunków. Bioróżnorodność spotykana w naturze wypierana jest przez pola uprawne - wielkie jednogatunkowe połacie. A przez zwalczanie chwastów rolnicy przyczyniają się często do wyginięcia niektórych gatunków. Warto więc poszukać nasion zagrożonych roślin rodzimych i posiać je w ogrodzie. Należą do nich właśnie orliki, ale posiejmy też chabry, maki czy len. Nie zapomnijmy o ziołach posłużą nam i owadom, które je uwielbiają, zwłaszcza gdy pozwolimy im zakwitnąć. Wśród kwiatowych rabat można posadzić coś na kolację czyli warzywa i owoce. Poziomki czy truskawki rewelacyjnie sprawdzą się na obrzeżach rabaty, jako najniższa jej warstwa. Koper w wyższej lub najwyższej części rabaty, a dynie, cukinie mogą posłużyć jako rośliny zadarniające dużą powierzchnię. Widziałam też ogród, w którym ogórki potraktowane były jak roślina pnąca, i to jaka pożyteczna! Przyjemność nam i owadom sprawi również zapach. Tu pomoże jaśminowiec, róże, maciejka, konwalie i wiele, wiele innych kwiatów. Wśród roślin ustawcie meble ogrodowe i rozkoszujcie się widokiem oraz zapachem.



Ogród w mieszkaniu

Część z was, jak ja do niedawna, nie ma ogrodu. Jeśli macie balkon, wiejski mini ogródek możecie stworzyć właśnie na nim. Ja na swoim, oprócz kwiatów, uprawiam pomidory, poziomki, paprykę, groszek, zioła wszelakie. W tym roku eksperymentuję z cukinią, pewnie wielkich owoców się nie doczekam, ale cukinia ma też pyszne kwiaty. Niedługo zaprezentuje wam moje balkonowe uprawy. 
Nie musicie porzucać wszelkiej nadziej, wy co nie macie nawet balkonu (że tak sobie sparafrazuję Dantego). Z pewnością macie parapety. Oj wiele się na nich zmieści! Często wam pisze o tym co trzymam na swoich, np. TUTAJ czy TUTAJ. 
 Możecie na nich uprawiać zioła i małe warzywa, np. sałatę, rzodkiewki, pomidory koktajlowe czy papryczkę chili.

Resztę warzyw można jeść w formie kiełków lub roślin we wczesnej fazie rozwoju. W sklepach oprócz kiełkownic pojawiły się specjalne pojemniki do takiej uprawy. Ale wystarczy zwykła tacka o wysokości 3-4 cm, do której wsypiemy ziemię i wrzucimy nasiona.


Wiemy już jak uprawiać warzywa i zioła jeśli nie mamy ogrodu, a co z pięknymi widokami i zapachem? Tu sprawdzą się wszelkiego rodzaju rośliny pokojowe.


Cześć z nich pięknie kwitnie.


Zapachu dostarczą kwiaty w bukietach.



A jeśli jeszcze wam mało stwórzcie sobie ogród lub las w słoiku. Ja zrobiłam kolejny na warsztatach, które odbyły się po wykładzie o wiejskim ogrodzie.





  
Cudownie się czuję wśród roślin! Przesyłam wam tę dobrą energię
i serdecznie pozdrawiam, 

Edyta 

niedziela, 19 maja 2019

Nadmorskie inspiracje do ogrodu

W tym tygodniu miałam przyjemność pobyć chwilkę nad morzem, a dokładnie w Sopocie. Pojechałam tam na zaproszenie marki Jysk. Wydarzenie miało związek z premierą kolekcji mebli i dodatków do ogrodu. Ależ było cudnie! Sami zobaczcie.



Nowa kolekcja to prawdziwa gratka dla miłośników stylu boho. Naturalne materiały, kosze, makramowe wykończenia, frędzle, plecionki...






Strasznie żałuję, że  w tym roku nie będę mogła pozwolić sobie na nowe meble ogrodowe - cóż, najpierw dom, potem ogród.
Ale kilka dodatków sobie sprawię, tak na poprawę nastroju. Choćby dlatego, że budowa się ciągle opóźnia, i najwyraźniej nieprędko będę mogła poszaleć zakupowo urządzając dom i ogród.



 



Na spotkaniu poznaliśmy też tajniki tworzenia popularnego konta na Ig oraz robienia niebanalnych zdjęć. Szkolili nas: Ola (@wild.rocks), Michał (@wes.mw), Adrian (@adrianwerner) oraz Maciek  (@maciekthecreator). Po tym szkoleniu doszłam do  wniosku, że jestem zielona jeśli chodzi o Instagram, to jak działa, co wolno, a czego nie należy robić. Wiecie, że są tagi zakazane przez zarządzających Ig? Ja nie wiedziałam. Zastanawiam się czy to dla mnie, walka o lajki, obserwatorów, kliknięcia. Tęsknię za czasami, gdy media społecznościowe, blogi, fora służyły do kontaktu, poznawania nowych ludzi, technik, ciekawostek. Nie były narzędziem marketingowym. A jednak dla wielu to sposób na życie, na zarobek, na pracę. Może to dobry pomysł, może warto walczyć o każdy podniesiony w górę kciuk lub czerwone serduszko. Jak myślicie?




Pozdrawiam, 
Edyta

niedziela, 12 maja 2019

Malowane pudełko na...

... no właśnie na co? Tak to bywa, że malując nie zawsze wiem jakie będzie przeznaczenie pudełka. W tym przypadku kilku rzeczy byłam pewna - jaki będzie miało kolor, jakim wzorem je ozdobię, i że użyję do tego tasiemki w koniki. Lubię ten motyw, więc często pojawia się w moich pracach. Widzieliście go TUTAJ, TUTAJ czy TUTAJ.


Tym razem koń na wieczku został namalowany. Wzór skopiowałam właśnie z taśmy, którą przykleiłam na boki pudełka.


Do końca nie byłam jednak pewna, czy będzie mi służyło w kuchni czy w pracowni. Zdecydowałam więc, że wieczko pomaluję farbą tablicową. W ten sposób pudełko stało się wielofunkcyjne, może być schowkiem na herbatę.



A gdy to mi się znudzi...


Umyję je. 


I podpiszę na nowo.


Wciąż mamy maj, więc cieszę się obecnością konwalii w domu. Wspomnienie ich subtelnej urody i niesamowitego zapachu musi mi wystarczyć na cały rok. Też je kochacie?



Co ciekawe bardzo lubi je kotka, nie podgryza ich jak innych roślin, tylko od czasu do czasu wskakuje na parapet i je wącha. Strasznie mnie to zachowanie bawi.




Pozdrawiam, 
Edyta

sobota, 4 maja 2019

Ogrodowo-balkonowy post

Ostatnio zaniedbuję bloga , gdyż pochłania mnie całkowicie moja nowa pasja - ogrodnictwo. 
Niezupełnie taka nowa, bo lubiłam to już jako nastolatka. Teraz gdy mam swój kawalątek ziemi chciałabym zamienić ją w raj. Na tej drodze są wzloty i upadki, ale mam na swoim kącie trochę sukcesów. 

WARZYWNIK

Oto pierwsze warzywo w ogrodzie (na balkonie już dawno pojawiły się rzodkiewki) :) Jeszcze niedojrzałe, ale jest!




SAD

Są też nadzieje na owoce:

-jabłka;


-czarne porzeczki;



- borówki amerykańskie.



Nie byłoby by ich gdyby nie moje kochane zapylacze.



Były też widoki na truskawki, ale w tym roku raczej ich nie będzie. Dlaczego, opowiem innym razem.

RECYKLING OGRODOWY

Za to wykazaliśmy się zamiłowaniem do życia zgodnie z zasadą "no waste". Z budowy garażu zostało trochę drewna, z którego powstała rabata warzywna.



Z mniejszych odpadków małżonek zrobił drabinkę, będzie się po niej piął powojnik.




BALKON

Jako ogrodnik nie spisałam się najlepiej. Zakupiłam mnóstwo nasion i już w lutym zaczęłam wysiew.
Pisałam o tym TU. 
Klęska urodzaju sprawiła, że wszystko pięknie mi wzeszło, a ja zamiast powyrzucać mniejsze, słabsze sadzonki, zostawiłam je. Mam teraz tyle roślinek, że z pewnością nie zmieszczą się w warzywniku. 
Nie wiedziałam co z nimi zrobić. Z pomocą przyszło mi marcowo-kwietniowe wydanie "Gardeners World".


Były w nim artykuły o uprawie w pojemnikach.



Najpierw nie mogłam uwierzyć ile roślin można zmieścić w jednej donicy, a przecież oglądam Montiego  systematycznie i widziałam nieraz co on potrafi powsadzać do jednego pojemnika. Potem pomyślałam, że przecież sama od wielu lat na parapecie kuchennym mam skrzynkę, do której wsadzam ile wlezie. ;)


W tym roku rośnie tam pietruszka, bratki i cebula na szczypiorek.
Postanowiłam więc część sadzonek zostawić na balkonie, w donicach. Po kilka roślin w jednym pojemniku.






Jeszcze nie wyglądają efektownie, ale mam nadzieję, że to się zmieni, gdy sadzonki zakwitną i zaowocują, a nasiona wykiełkują. Nie kupowałam gotowych roślin (oprócz bratków i poziomki). To jeden ze sposobów na oszczędzanie. Niestety ten rodzaj uprawy związany jest z ćwiczeniem cierpliwości, a wiecie, że mnie taki trening dobrze zrobi. Nigdy nie byłam cierpliwa. :) 


RENOWACJA


Sztuką cierpliwości było też siedzenie i obserwowanie dzikiej pszczoły zamieszkującej domek na moim balkonie. Domek jest tam już kilka lat, wielokrotnie go pokazywałam, np. TU. Od tego czasu strasznie się zniszczył, ale wciąż był zamieszkały. W tym roku w ruinie żyje tylko tylko jedna pszczółka. Postanowiłam wykorzystać ten fakt i go odrestaurować.



Usiadłam na balkonie i obserwowałam jak długo trwają jej wyprawy. Okazało się, że niektóre dłużej, a inne tylko kilka minut. Miałam więc bardzo mało czasu. Przygotowałam papier ścierny, pędzel i farbę. Gdy tylko pszczoła odleciała, oszlifowałam daszek i pomalowałam go dwoma warstwami farby, a wszystko to w kilka minut! Najszybsza renowacja w moim życiu. :) Frontu nie odważyłam się ruszać, ale mam nadzieję, że daszek ochroni domek jeszcze przez kilka sezonów.




Już wiecie co pochłania mnie tak mocno, że nie mam czasu na bycie tutaj. Mam nadzieję, że to się zmieni i częściej będę pisała posty., chociażby po to by dzielić się z Wami moją radością. :)


Tymczasem pozdrawiam wiosennie i ogrodowo!
Edyta





 

Ceramiczne początki

 Aż trudno uwierzyć, że mija właśnie pół roku odkąd zapisałam się na warsztaty ceramiki. To jest coś o czym zawsze marzyłam, ale nigdy nie b...