Za nami wyjątkowy weekend na wsi - pierwszy raz spaliśmy w naszym nowo wybudowanym domu.
Wieczór, bez telewizji, internetu, nawet telefonu (zasięg jest tam fatalny) upłynął nam bardzo miło.
Dom jeszcze nie jest skończony. Bardzo dużo brakuje, ale mamy już podłogę, wykończone ściany, łazienkę. Odbyło się pierwsze sprzątanie.
Postawiliśmy pierwsze meble. :)
Poza tym wewnątrz niewiele się dzieje, ale mam nadzieję, że niedługo będę mogła pokazać Wam coś więcej.
Tymczasem na zewnątrz jest cudnie.
Przed snem podziwialiśmy widok z tarasu przy sypialni.
Rano zaskoczył mnie widok z okna w łazience.
Ten, niewinnie wyglądający, jegomość odwiedza nas regularnie, ale do tej pory nigdy nie miałam okazji zobaczyć go na własne oczy, opłakiwałam tylko skutki jego wizyt. Tu objedzone tulipany, ale nie tylko one ucierpiały.
Na szczęście nie wszystkie rośliny mu smakują, więc nadal część z nich cieszy oko.
Po tej przygodzie był czas na pierwszą kawkę na tarasie (jeszcze nie skończonym). Smakowała wyśmienicie.
Uwielbiam patrzeć na to drzewo w oddali. Teraz kwitnie na biało, a jesienią przebarwia się na czerwono.
Nad głowami też jest ciekawie, ilość ptaków jest zaskakująco duża. Co chwilę przylatuje ktoś nowy.
Zastanawiacie się, co to jest? Od razu mówię, że nie dorobiliśmy się morza i cudnej plaży. To skutek budowy przydomowej oczyszczalni ścieków, tylko dzięki niej, mamy łazienkę i możliwość wygodnego mieszkania na wsi.
Niestety po budowie został ogromy piaszczysty plac z trzema okropnymi, zielonymi pokrywkami. Chciałabym posiać tu łąkę, ale jakie kwiaty urosną na takiej glebie?
O planach dotyczących łąki pisałam (TU). Może jeszcze w tym roku będę mogła się nią pochwalić.
Tymczasem muszę zaplanować działania na majówkę. Oczywiście jedziemy na wieś i będziemy ciężko pracować, a relację zdam za tydzień.
Wieczór, bez telewizji, internetu, nawet telefonu (zasięg jest tam fatalny) upłynął nam bardzo miło.
Dom jeszcze nie jest skończony. Bardzo dużo brakuje, ale mamy już podłogę, wykończone ściany, łazienkę. Odbyło się pierwsze sprzątanie.
Postawiliśmy pierwsze meble. :)
Poza tym wewnątrz niewiele się dzieje, ale mam nadzieję, że niedługo będę mogła pokazać Wam coś więcej.
Tymczasem na zewnątrz jest cudnie.
Przed snem podziwialiśmy widok z tarasu przy sypialni.
Rano zaskoczył mnie widok z okna w łazience.
Ten, niewinnie wyglądający, jegomość odwiedza nas regularnie, ale do tej pory nigdy nie miałam okazji zobaczyć go na własne oczy, opłakiwałam tylko skutki jego wizyt. Tu objedzone tulipany, ale nie tylko one ucierpiały.
Na szczęście nie wszystkie rośliny mu smakują, więc nadal część z nich cieszy oko.

Po tej przygodzie był czas na pierwszą kawkę na tarasie (jeszcze nie skończonym). Smakowała wyśmienicie.
Uwielbiam patrzeć na to drzewo w oddali. Teraz kwitnie na biało, a jesienią przebarwia się na czerwono.
Nad głowami też jest ciekawie, ilość ptaków jest zaskakująco duża. Co chwilę przylatuje ktoś nowy.
Mogłabym tak siedzieć na tarasie godzinami, ale tyle mam pracy w domu i wokół niego, np. trzeba zagospodarować to:
Niestety po budowie został ogromy piaszczysty plac z trzema okropnymi, zielonymi pokrywkami. Chciałabym posiać tu łąkę, ale jakie kwiaty urosną na takiej glebie?
O planach dotyczących łąki pisałam (TU). Może jeszcze w tym roku będę mogła się nią pochwalić.
Tymczasem muszę zaplanować działania na majówkę. Oczywiście jedziemy na wieś i będziemy ciężko pracować, a relację zdam za tydzień.
Pozdrawiam,
Edyta